Wyrok na ambasadora

Torzeniec
2022-02-19 09:32

Na to miejsce najwyraźniej zapadł już wyrok. Ma się zawalić! Skoro nikt nie ratuje budynku znajdującego się w takim stanie, to nie ma najmniejszych szans na to, aby przetrwał. W zupełnie zrujnowanym wnętrzu pałacu czuć tylko zapach spalenizny, pleśni i absolutną pustkę, pełną smutku i marnotrawstwa. Wprost trudno uwierzyć, że były kiedyś takie czasy, gdy mało który okoliczny majątek ziemski mógł równać się z położonym na skraju południowej Wielkopolski Torzeńcem.

To miejsce przetrwało zabory i germanizację. Oparło się światowemu kryzysowi i obronną ręka wyszło z trudnych lat wojny i niemieckiej okupacji. Trzymało się jeszcze dzielnie przez cały okres PRL. Zagładę przyniosły mu dopiero „demokratyczne przemiany ustrojowe” po 1989 roku. Dziś krajobraz tego miejsca jest wprost postapokaliptyczny. Po pięknym pałacu z początków XX wieku pozostały tylko wypalone mury i zawalony dach. Budynki gospodarcze, opustoszałe i zdewastowane, pozostają w zupełnej ruinie. Przypałacowy park zamienił się w typowy nadprośniański busz, pełen splątanych krzewów, chwastów i zielska. Pałac w Torzeńcu wzniósł hrabia Jan Turno. Budowa przypadła na trudne lata pierwszej wojny światowej i trwała aż cztery lata; od 1914 do 1918 roku, o czym zaświadcza tablica fundacyjna umieszczona na jednej ze ścian budynku. Jan Turno, oprócz Torzeńca, posiadał także rozległe dobra w Słomowie koło Rogoźna w ówczesnym Wielkim Księstwie Poznańskim. Właścicielem torzenieckiego majątku w czasach jego największej świetności; w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, był Tadeusz Skowroński. Urodzony w 1896 roku, po ukończeniu polskiej szkoły średniej Wojciecha Górskiego w Warszawie, rozpoczął w 1914 roku studia w szwajcarskim Fryburgu, gdzie uzyskał licencjat nauk ekonomicznych i prawnych, a następnie doktorat z nauk politycznych. W 1927 roku ożenił się z córką hrabiego Jana Turno; Krystyną. Posagiem panny młodej był majątek Torzeniec. Młoda para zamieszkała w tutejszym pałacu, a gospodarstwo w Torzeńcu stało się od pierwszej chwili miejscem szczególnej uwagi i zaangażowania ze strony Tadeusza Skowrońskiego. Pomimo licznych nieobecności spowodowanych obowiązkami dyplomatycznymi, Skowrońscy przebudowali i zmodernizowali dwór oraz powiększyli park. Najwięcej zainwestowali w rozwój gospodarstwa, wznosząc nowe i funkcjonalne budynki gospodarcze. Znacznie podnieśli kulturę rolną posiadanej ziemi, rozwijając uprawę zbóż, ziemniaków, cebuli, oraz hodowlę ryb, trzody chlewnej, krów i owiec. Zaprowadzali na swojej ziemi nowatorskie metody upraw i zarządzania, co zaowocowało świetnie prosperującym gospodarstwem rolnym. W ciągu zaledwie kilku lat gospodarstwo w Torzeńcu stało się jednym z przodujących w całej Wielkopolsce. Zwierzęta hodowlane, płody rolne, a zwłaszcza torzeniecką cebulę, eksportowano do Francji, Włoch i Szwajcarji. Na corocznych targach cebulowych w Bazylei cebula z Torzeńca maiła nawet swoje osobne stoisko! Tadeusz Skowroński od samego początku polskiej niepodległości pracował w służbie dyplomatycznej w kraju i na wielu placówkach zagranicznych. Ostatnim stanowiskiem w jego karierze dyplomatycznej w czasach II Rzeczypospolitej była nominacja na Posła Nadzwyczajnego i Ministra Pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Rio de Janeiro w roku 1938. Jego działalność poselska w Brazylii, która w zdecydowanej mierze przypadła na lata drugiej wojny światowej, była prowadzona w skrajnie trudnych warunkach. W sytuacji coraz silniej podkreślanej neutralności Brazylii oraz braku jakiejkolwiek pomocy ze strony państw sprzymierzonych, musiał przeciwstawiać się aktywnej i dysponującej dużymi środkami finansowymi propagandzie niemieckiej, której celem było doprowadzenie do międzynarodowej izolacji przedstawicielstwa Polski w tym kraju. Problemem stała się również organizacja codziennej pracy polskiego poselstwa, przy braku jakichkolwiek instrukcji ze strony polskiego rządu, o finansach nie wspominając. Od pierwszego dnia wojny Skowroński rozpoczął szeroko zakrojoną akcję propagandową, odwołując się do licznej, bo blisko 200-tysięcznej Polonii brazylijskiej. W miarę jego skromnych możliwości starał się wpływać na treść i formę artykułów publikowanych w prasie brazylijskiej na temat sytuacji na ziemiach polskich. Po cofnięciu uznania polskiemu rządowi emigracyjnemu przez Brazylię we wrześniu 1945 roku, pozostał na emigracji. Po wojnie, w nowej, komunistycznej Polsce nie było dla niego miejsca. Jego świetnie utrzymany i przynoszący ogromne zyski rodzinny majątek w Torzeńcu został zamieniony w PGR. Ziemię znacjonalizowano a wyposażenie domu rozkradziono, zamieniając go na biura i mieszkania dla pracowników. Cały dorobek życia i miejsce, które Skowrońscy traktowali jak swą małą ojczyznę, zostały im odebrane w ramach swoistej „kary” za wieloletnia służbę Polsce, patriotyzm i poświęcenie. Pozostanie na emigracji uchroniło ambasadora i jego rodzinę przed poniewierką, procesami, prześladowaniami i więzieniem. Ludowa władza wydała na Skowrońskiego wyrok, skazując go na zamilczenie i zapomnienie. Pozbawiony z dnia na dzień jakichkolwiek środków finansowych utrzymywał się z wyplatania kapeluszy, które sprzedawał turystom na słynnej brazylijskiej plaży Copacabana, by następnie znaleźć pracę w montowni ciężarówek. W 1971 roku przeniósł się do Europy i zamieszkał w szwajcarskim Fryburgu, dobrze mu znanym jeszcze z okresu studiów. Zmarł w 1986 roku i został pochowany na fryburskim cmentarzu św. Leonarda. Torzeniecki pałac, po likwidacji PGR dostał się w ręce nieudolnych dzierżawców, którzy w krótkim czasie porzucili to miejsce. Paradoksem historii jest, że po chłopskiej rabacji Jakuba Szeli, bolszewickiej rewolucji, ukraińskich rzeziach i pogromach, u progu XXI wieku polski lud znowu przypuścił szturm na pałace, rabując tym razem nie kosztowne sprzęty, stołowe zastawy czy srebrne sztućce, ale klamki i metalowe okucia okien, bo jedynie to pozostało z dawnej świetności domu ambasadora. Ciężko zrozumieć, jak doszło do tego, że tak piękne miejsce znika z powierzchni ziemi na oczach nas wszystkich. Czas zabiera tę ruinę kawałek po kawałku. Widzę to, obserwując to miejsce od kilkudziesięciu lat. Tam nie ma już szans na ratunek. Zbyt wiele szkody wyrządziły kolejne pożary. (Na zdjęciach: Krystyna i Tadeusz Skowrońscy – ostatni właściciele Torzeńca.)

Grzegorz Szymański

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę