Wyjątkowe suknie, przywołujące minione epoki, powstają w Mirkowie w gminie Wieruszów. Ich autorką jest Aleksandra Zgadzaj, właścicielka miejscowego sklepu i pani znana z morsowania, bo robiła to, zanim stało się to modne.
Zaczęło się już w czasach dzieciństwa. - Miałam to po prostu w sobie. To taki, jak to mówią, bzik. Od tego czasu zajęłam się różnymi rzeczami - opowiada. - Ludzie przychodzili do mnie z różnymi sukniami, zamawiali je. Później zajęłam się sukienkami ślubnymi. Miałam też uczennice, zakład w Wieruszowi. Szyję garnitury, płaszcze, wszystko szyję.
Pogodna krawcowa przyznaje, że wystarczy jej jedynie pomysł i zdjęcie. - Nie potrzebne są żadne żurnale, wystarczy zdjęcie, na podstawie którego robię te rzeczy. Około 3 miesiące temu szyłam dla kapeli ludowej. Przyjechał pan z panią z Kalisza. Zamówili sobie taki strój chłopski. Pani miała szeroką sukienkę, wielkie bufiaste rękawy, do tego bluzka oczywiście, fartuchy, a pan miał taką typowo chłopską katanę, do tego koszulę z marszczonymi rękawami, ze stójką, z taką kokardą pod szyją. Do tego był jeszcze kapelusz.
Pani Aleksandra cieszy się, że ma szczęście do ludzi. Jej suknie noszą m.in. rekonstruktorzy, którzy działają w powiecie wieruszowskim.