Na prawosławnej cerkwi w Chróścinie w gm. Bolesławiec ktoś napisał sprayem złowieszczy napis: "Kto tu wejdzie stąd żywy nie wyjdzie". Do aktu wandalizmu doszło prawdopodobnie pod koniec wakacji.Autor napisu prawdopodobnie sugerował się legendą mówiącą o małym chłopcu, którego ponoć można spotkać znajdując się w pobliżu cerkwi. Według przekazów ustnych, zjawa ma pojawiać się kilka metrów za budynkiem. Dziecko objawia się w stroju z epoki. Duch ma należeć do syna właścicieli pałacu, który utopił się na bagnach. Zarówno on, jak i jego rodzice spoczęli na cmentarzu. Niektórzy wierzą, że cerkiew stała się nawiedzona od momentu gdy w latach 90-tych miała miejsce ekshumacja zwłok rodziców małego Łopuchina. Chłopiec ma pojawiać się w nocy i wypytywać o swoich rodziców.
W 2019 r. dwóch śmiałków z grupy "Mystery Hunters" spędziło przy cerkwi noc próbując nawiązać kontakt z duchem chłopca. Materiał można obejrzeć w serwisie YouTube.
Pomijając legendę niewątpliwie doszło do aktu wandalizmu na niedawno co wyremontowanym zabytku. W 2014 r., po blisko 80-ciu latach, w chróścińskiej Cerkwi Św. Jerzego Zwycięzcy odprawiono prawosławne nabożeństwo. Historyczna uroczystość zgromadziła wiernych z Częstochowy, Łodzi i Krakowa. Nie zabrakło przedstawicieli władz powiatowych oraz gminnych a także osób, dzięki którym doszło do wyczekiwanego od dawna remontu.
Remont cerkwi pochłonął ponad 600 tys. zł. Obiekt w 2006 r. powrócił pod jurysdykcję Kościoła Prawosławnego w Polsce, a od 1989 r. został wpisany w rejestr zabytków. Jeśli na miejscu nie będzie monitoringu perełka ziemi wieruszowskiej ponownie może popaść w zapomnienie.