W czasie II wojny światowej w Ustroniu koło Opatowa działał niemiecki dom opieki nad matką i dzieckiem. W komfortowych warunkach Niemki rodziły tam czystych rasowo Aryjczyków.
W lipcu 1928 roku w Ustroniu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych utworzyło Zakład Leczniczy „Ustronie” dla dzieci nazywany potocznie „Białym rajem”. Zakład cieszył się olbrzymią popularnością a leczono tam głównie dzieci polityków, urzędników państwowych, wysokich oficerów i artystów.
Po zajęciu w 1939 roku regionu przez hitlerowców, zakład w Ustroniu (w czasie okupacji przywrócono starą nazwę Frankpol) został zaadaptowany na dom opieki nad matką i dzieckiem. Funkcjonował on od przełomu 1940 i 1941 roku w ramach Lebensborn („źródło życia”) – instytucji będącej w strukturach SS i powołanej przez samego Heinricha Himmlera. Oficjalnie program Lebensborn miał za zadanie „zapewnienie lokum i opieki wartościowym rasowo i genetycznie niemieckim ciężarnym kobietom”.
Faktycznie ukrytym zadaniem organizacji było podniesienie wskaźnika urodzin czystych rasowo niemieckich dzieci, co w konsekwencji miało również pokryć częściowo niemieckie straty osobowe na frontach II wojny światowej.
W ramach Lebensborn można wyróżnić kilka form wspierania wzrostu liczebności urodzin niemieckich dzieci. Początkowo działalność organizacji polegała na stwarzaniu idealnych warunków dla kobiet w ciąży w trudnych warunkach socjalnych, które trafiały do ośrodków, gdzie niczego im nie brakowało. Oferowano im opiekę medyczną, zdrowe posiłki i pomoc materialną. Działalność ta nie przyniosła jednak dużych efektów, wobec czego postanowiono pójść dalej i rozpoczęto „kojarzenie par”. W praktyce oznaczało to typowanie zdrowych, czystych rasowo kobiet i mężczyzn i organizowanie im miejsc do poczęcia dzieci. Zmuszano również kobiety z okupowanych krajów do współżycia z czystymi rasowo aryjczykami. W takich sytuacjach niejednokrotnie dochodziło do przemocy i gwałtów. Ale i takie działania nie przynosiły odpowiednich rezultatów. Dlatego kolejną formą „pozyskiwania dzieci” było ich uprowadzanie z rodzin w krajach okupowanych. Uprowadzano dzieci spełniające określone normy: wygląd zewnętrzny, budowa czaski, rozstaw oczodołów, kolor włosów i oczu. Szacuje się, że w Polsce uprowadzono do 200 tys. dzieci.
Ze szczątkowo zachowanej dokumentacji, pamiątek, zdjęć, materiałów prasowych i wspomnień mieszkańców Opatowa i okolic wiemy, że w Ustroniu działał ośrodek w ramach niemieckiego programu „źródło życia”. Z gazety niemieckiej Litzmannstädter Zeitung z 2 listopada 1942 roku dowiadujemy się, że „kobiety z niemowlętami przebywają w pięknym kurorcie Frankpol koło Kępna”. Artykuł wzbogaca zdjęcie wykonane w solarium słonecznym z widokiem na budynek zakładu w Ustroniu. Zachowały się też pocztówki z tego okresu, w tym jedna nadana przez matkę z dzieckiem przebywającą w Ustroniu. Pisze ona do przyjaciółki w Berlinie, że jej „małemu synowi Berndowi idzie bardzo dobrze i że jest z niego dumna i sprawia jej on wiele radości”. Przychodzące w tym czasie na świat dzieci w Ustroniu akty urodzenia wystawiane miały w Podzamczu. Biorąc pod uwagę pojemność i okres funkcjonowania zakładu w Ustroniu można oszacować, że na świat przyszło tam maksymalnie 200 - 300 niemieckich dzieci. Natomiast nie mamy wiedzy, czy do Ustronia trafiały matki będące już w ciąży, czy też dochodziło tam do kojarzenia par i poczęć. Pojawiają się też głosy, że na terenie Ustronia chowano zmarłe noworodki. Mieszkańcy Opatowa wspominają, że w czasie okupacji w rejonie Ustronia i Opatowa można było spotkać patrole niemieckie a po okolicy spacerowały młode Niemki z żołnierzami w mundurach SS.
Niemcy opuszczając Ustronie całą dokumentację związana ze swoją działalnością wywieźli i prawdopodobnie zniszczyli. Natomiast sam obiekt w dość dobrym stanie przetrwał okres okupacji, aby po wojnie rozpocząć działalność jako Dom Pracy Twórczej.
Paweł Golik, regionalista, kolekcjoner, mieszkaniec Łęki Opatowskiej