Od niedzielnego poranka w lasach pomiędzy gminą Sokolniki a gminą Lututów w powiecie wieruszowskim trwają poszukiwania szczątków padłych dzików. Jest to działanie związane z ujawnieniem w regionie kilku ognisk Afrykańskiego Pomoru Świń.
Wirus w ognisku pierwotnym w Świątkowicach w gminie Lututów pojawił się najprawdopodobniej w związku z nabyciem trzody chlewnej z terenu zagrożonego, oddalonego stąd o kilkaset kilometrów. Zapytany przez nas Powiatowy Lekarz Weterynarii potwierdził, że niedzielna akcja związana jest z poszukiwaniem "winnego, ale to również wynika z procedur zwalczania ASF. - Generalnie jest to faktycznie szukanie winnego, natomiast nie mamy żadnej pewności, a takie były też pewne sugestie, że te zwierzęta też były wywożone, np. padłe były zakopywane w lesie - mówił Leszek Przewłocki. - To jest pożywka dla dzików. One są wszystkożerne, w tym są padlinożercami, więc potrafią odszukać takie zakopane zwierzęta. W tym momencie może dojść do ich zakażenia. Okres wylęgania jest stosunkowo krótki. Sytuacja, która miała miejsce, to jest około 3 - 4 tygodnie. Musimy liczyć się z tym, że możemy coś znaleźć.
Lepiej, aby nie znaleźli
Nad akcją czuwa Zarządzanie Kryzysowe Woj. Łódzkiego. Na miejscu pojawili się "terytorialsi", przedstawiciele Nadleśnictwa, Policji, starostowie wieruszowscy, burmistrz Lututowa oraz wójt gminy Łubnice.
Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Dorota Gajewska otwarcie przyznała, że lepiej byłoby nie znaleźć padłego - i co gorsze - zainfekowanego ASF dzika. Wówczas zjawisko może okazać się o wiele większe, niż się przypuszcza, i niestety będzie wiązać się z jeszcze większymi konsekwencjami.
Poszukiwania są zaplanowane do godz. 16.00.
Co dalej z wybijaniem świń?
Czy przerwana w sobotę akcja prewencyjnego wybijania świń będzie wznowiona? Wiele na to wskazuje, choć nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje. Hodowcy łapią się za głowy i dziwią się, że wybija się izolowane w oborach zdrowe zwierzęta, - Próbowałem ludziom podać taki przykład, że w przypadku wystąpienia jakiegoś stanu zapalnego, np. gangreny, to niestety w ramach leczenia usuwa się nie tylko tą bezpośrednio zagrożoną tkankę, ale i fragment tkanki zdrowej, tak abyśmy mieli pewność, że nic tam nie zostało. Ognisko tam trwało, dopóki nie zostały kierunki przemieszczeń zdiagnozowane, kilkanaście dni, prawie 3 tygodnie. Jest to absolutnie długi termin, żeby to mogło się roznieść. Roznieść się poprzez zwierzęta domowe, dzikie, poprzez odchody, ściółkę, ludzi, ptaki, odzież, środki transportu. Ten 1 km jest naprawdę odległością, która umożliwia dosyć swobodne przeniesienie się wirusa. Wszystkie deklaracje państwa, że wszystkie zwierzęta są zdrowe, mimo wszystko mogą nie być pełne albo prawdziwe. Dlatego uśpienie zwierząt w obrębie 1 km jest pewnym standardem postępowania.
Już w sobotę Michał Kołodziejczak, lider "Agrounii", przebywając na terenie Marianki Mroczeńskiej i Kolonii Dzietrzkowice, zapowiedział kolejne próby blokowania działań inspekcji weterynaryjnej. Do tej pory zabito i przekazano do utylizacji kilkaset świń w Świątkowicach oraz w Kolonii Dzietrzkowice.