
Chociaż w oficjalnych dokumentach podano, że urodził się w Żelazie, to tak naprawdę przyszedł na świat we wsi Wdowiki. Myślicie, że wsi o takiej nazwie nie ma na mapie? Nic błędniejszego! Istnieje i jest zaznaczona na wszystkich starych oraz współczesnych mapach! W wieruszowskim powiecie. W gminie Galewice. Szukać jej należy pomiędzy Żelazem, Konatami i Grobelkami. Niegdyś stanowiło ją kilka domów rozrzuconych na skraju lasu. Dziś wioska ta, o dwóch zaledwie domach, wraz Moluchem, Pieńkami, Felcinem i Polesiem przynależy administracyjnie do miejscowości Ostrówek. Tam też, we Wdowikach, w 1907 roku urodził się Stanisław Wdowik: jedno z kilkorga dzieci Józefy i Józefa Wdowików, rolników z tejże wsi. Gdy powitano Staszka na tym świecie, Wdowiki należały do ówczesnej gminy Lututów w Guberni Kaliskiej, parafii zrazu cieszęcińskiej a później węglewickiej. Jego mała, rodzinna wioska w tamtych czasach szczególnie doświadczała dwóch plag: przeludnienia i biedy. Dlatego też niespełna dziewiętnastoletni Staszek w 1926 roku wyjechał „za chlebem” do nieodległych Niemiec. Po roku przeniósł się do Belgii. Zamieszkał w Liege. W mieście, którego spory procent mieszkańców stanowiła wówczas polska emigracja, pracująca głównie w mocno rozwiniętym tam przemyśle hutniczym i górnictwie. Stanisław Wdowik, jak wielu polskich emigrantów zarobkowych tamtych czasów, także podjął pracę w jednej z tamtejszych kopalń węgla. Zetknąwszy się na emigracji z ruchem komunistycznym, zafascynowany ideą światowej rewolucji, społecznej równości i perspektywą „wyzwolenia spod ucisku” klasy robotniczej, po roku wstąpił do Komunistycznej Partii Belgii. Partia skierowała go do pracy propagandowej w miejscowych polskich organizacjach oświatowych, gdzie dał się poznać jako gorący orędownik przyznania emigrantom zarobkowym takich samych przywilejów socjalnych, jakie mieli robotnicy belgijscy. Musiał być działaczem aktywnym, bojowym i mocno ideowym, skoro w 1931 roku władze belgijskie wydaliły go z kraju za tą właśnie „wywrotową działalność komunistyczną”.

Po powrocie do Polski i rodzinnych Wdowików niebawem został powołany do służby wojskowej, którą to odbywał w niedalekiej Łodzi, wychodząc „do cywila” w roku 1934. Pobyt w dużym, robotniczym mieście, jakim była Łódź, stał się dla niego okazją do nawiązania bezpośrednich i bliższych kontaktów z działaczami Komunistycznej Partii Polski, co wcześniej w zdecydowanie rolniczym rejonie jakim był wtedy powiat wieluński, nie było sprawą łatwą. Przystąpiwszy do KPP towarzysz Stanisław Wdowik natychmiast podjął energiczną pracę partyjną, doprowadzając do znacznego ożywienia ruchu komunistycznego w powiecie wieluńskim. W latach 1935 – 1937 był etatowym funkcjonariuszem partyjnym okręgu KPP Łódź Podmiejska. Wśród partyjnych towarzyszy występował pod wiele mówiącym pseudonimem: „Czujny”. Efektem aktywnej pracy partyjnej towarzysza Stanisława Wdowika było utworzenie przez niego na terenie powiatu wieluńskiego koła powiatowego Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zgodnie z ówczesnym zaleceniem partii Stanisław Wdowik podjął także działalność w legalnie działających organizacjach społecznych II Rzeczypospolitej. W Ostrówku, (w dzisiejszej gminie Galewice), zorganizował koło Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”. Jednocześnie prowadził działalność szkoleniową i oświatową w innych kołach ZMW „Wici” na terenie powiatu. W 1936 roku został wybrany członkiem Zarządu Powiatowego ZMW „Wici” w Wieluniu, obejmując funkcję jednego z wiceprezesów. Stanisław Wdowik stał się więc, oprócz funkcjonariusza partyjnego, działaczem ludowym, o zdecydowanym zabarwieniu „komunizującym”. Zjawisko przenikania wpływów komunistycznych do kół wiciowych spotkało się ze zdecydowaną, negatywną oceną Zarządu Łódzkiego ZMW. W marcu 1937 roku Prezydium tego zarządu podjęło decyzję o wykluczeniu z organizacji Stanisława Wdowika, za, jak zaznaczono w protokole, „wprowadzenie czynnika politycznego w zakres pracy związkowej.” Jednocześnie koło ZMW „Wici” w Ostrówku, którego Stanisław Wdowik był założycielem i prezesem, zostało zawieszone w swej dalszej działalności. Tak wspomina te wydarzenia znany działacz przedwojennego ruchu ludowego w województwie łódzkim Józef Balcerzak: „Wiedzieliśmy, że kolega Stanisław Wdowik, prezes koła „Wici” w Ostrówku jest komunistą. Ostrzegaliśmy go, aby był ostrożny i albo się wycofał, albo zmienił taktykę, bo zrobi więcej złego niż dobrego. Ostrzeżenia nie pomogły. Wdowik wrócił do Łodzi tego samego dnia prosząc o ratunek, gdyż „wpadł” wioząc „Czerwony Sztandar” i ulotki. Policja złapała go w Lututowie. Chociaż zdołał uciec, to dokumenty i dowody zostały w rękach policji. Trzeba było koło zawiesić a koledze Wdowikowi pomóc. Chciał się dostać do Hiszpanii. Wiedzieliśmy, że w Czechosłowacji jest możliwość zaciągnięcia się do brygad międzynarodowych walczących z hiszpańskim faszyzmem. Daliśmy wskazówki. Poszedł!” Przez Pragę i Paryż w lipcu 1937 roku dotarł do Hiszpanii, gdzie został wcielony do III kompanii międzynarodowego batalionu im. Jarosława Dąbrowskiego. Rychło dał się tam poznać jako dobry żołnierz i jeszcze lepszy działacz komunistyczny. Z tego tytułu mianowany został komisarzem politycznym zrazu drużyny, a niebawem kompanii. Awansowano go także do stopnia kapitana. Walcząc początkowo w Aragonii, w styczniu 1938 roku został przeniesiony do Estramadury. Zginął około 15 lutego 1938 roku w pobliżu miasta Badajoz w starciu z wojskami marokańskimi. Dopiero po kilku miesiącach do mieszkającej we Wdowikach rodziny dotarła wiadomość o jego śmierci.
(Na zdjęciach: Stanisław Wdowik – pośrodku, we wzorzystym krawacie – podczas pogrzebu córeczki swej siostry oraz nierozpoznany, wśród rezerwistów 2 Kompanii Szkolnej 28 pułku w Łodzi.)
Grzegorz Szymański