Takie miejsce, jak stary drewniany most w Ostrówku, było przez wiele lat miejscem spotkań, wypraw, wakacyjnych i wagarowych wypadów i wycieczek. Nawet wtedy, gdy zupełnie przestał istnieć a jego otoczenie zarosło krzewami i chwastami. Łącząc brzegi Węglewskiej Strugi od niepamiętnych czasów służył ludziom. Przez stary most prowadziła droga z Węglewic i Galewic przez Ostrówek do Lututowa.
Tuż przy mostowej drodze, po prawej stronie rzeki, stała kapliczka z prastarą figurą Świętego Jana, strzegącego wszystkich przeprawiających się w tym miejscu na drugi brzeg. Dziś kapliczka ta znajduje się w pobliżu kościoła, przeniesiona tam ponad pół wieku temu. Po moście pozostały do dziś tylko betonowe przypory i drogowy nasyp, który był jednocześnie groblą utrzymującą w ryzach spiętrzoną wodę stawów pobliskiego młyna. Miał też w swym długim życiu chwile dramatyczne. 1 września 1939 roku został wysadzony przez saperów z 1. Pułku Kawalerii Korpusu Obrony Pogranicza w celu opóźnienia niemieckiego natarcia z kierunku Węglewic. Bardzo szybko został prowizorycznie odbudowany przez niemiecką jednostkę inżynieryjną, która na ten cel rozebrała kilka okolicznych stodół, wykorzystując materiał do naprawy mostu. Po wojnie kilkakrotnie naprawiany i konserwowany, ostatecznie został rozebrany pod koniec lat pięćdziesiątych zeszłego wieku, kiedy to pobudowano do dziś istniejący nowy, żelbetonowy most na Węglewskiej Strudze, wytyczając jednocześnie nowy odcinek drogi pomiędzy korytem rzeki a skrzyżowaniem dróg Biadaszki – Lututów – Żelazo. Warto przypomnieć, że odcinek współczesnej drogi pomiędzy Brzózkami a Ostrówkiem powstał dopiero w latach 1940 – 43, a wytyczony został przez niemieckich okupantów. Likwidacja starego mostu wcale nie oznaczała, że o nim zapomniano. Jego pozostałości przez długi czas były miejscem w którym umawiano się na romantyczne spotkania, pogawędki, zabawy i inne „przyjemności życia”.
Grzegorz Szymański