Ratownicy mają dość

WIERUSZÓW
2021-08-01 14:37

Ratownicy medyczni świadczący usługi dla Powiatowego Centrum Medycznego w Wieruszowie walczą o wyższe – i jak sami o tym mówią – realne stawki godzinowe. Różnica pomiędzy miejscowym szpitalem a placówką w Kępnie to nawet około 10 zł na rękę. Prezes Eunika Adamus nie chce zgodzić się na przedstawione żądania, dlatego istnieje ryzyko, że w ambulansach będą jeździć młodzi i niedoświadczeni ratownicy, którzy dopiero co ukończyli studia.

Zdaniem szefowej PCM w Wieruszowie wysokie apetyty finansowe wywołał covid, podczas którego kadra medyczna miała wypłacane 100% dodatku. - Personel tego nie rozumie. Oni żądają tego ode mnie – mówi Eunika Adamus. - Stawka za dobokaretkę nie wzrosła od 10 lat w ogóle. Różne podwyżki były w tym czasie, w tym m.in. koszty paliwa. Moi ratownicy powołują się na Kępno, natomiast mnie bardziej interesuje łódzkie, ponieważ pracujemy w konsorcjum. Wszystko zależy od wydolności finansowej danego szpitala. Ja dałam podwyżki, ale nie spełniają one oczekiwań niektórych ratowników. Poszukuję ratowników do pracy i uważam, że ich znajdę. Ja zawsze uważam, że z niewolnika nigdy nie będzie pracownika. W tej chwili wszystkie problemy związane są z zarobkami. Nie wiem czy jest tak wszędzie, czy tylko w szpitalach.

Jak dalej dodaje prezes Adamus, pracownicy w Wieruszowie nie są obciążeni tak jak np. ich koledzy z większych miast. - Tych wyjazdów jest mało, a co innego taka Łódź, gdzie ratownicy nie wychodzą z karetki. To samo jest na oddziałach. Jak jest 10 - 12 pacjentów, to nie jest to specjalnie trudna praca. Inaczej wygląda to na dużym oddziale, bądź na SOR, gdzie lekarze nie mają czasu aby skorzystać z toalety. Wszyscy chcą mieć dużo, takie są oczekiwania. Ustawa o wynagrodzeniach dotyczy personelu zatrudnionego na umowie o pracę: personelu pielęgniarskiego, opiekunek medycznych i personelu pomocniczego. Oni dostali o 1 lipca podwyżki. Jak to przeliczyłam, nasi ratownicy mają 1,5 razy więcej niż daje Ministerstwo. Kępno daje, Wieluń daje, tam są straty, tam mogą dawać. Ja zarządzam spółką, więc ja najwyżej mogę się pożegnać z Wieruszowem, a muszę liczyć pieniądze. Może ktoś inny je da.

Ten protest ratowników dotyczy w sumie mieszkańców – komentuje Miron Leśniarek, ratownik medyczny z Kępna. - Jeśli nas braknie, to naprawdę nie będzie ciekawie. Pandemia pokazała, że wszystko oparło się o ratownictwo medyczne. Zamknęli się lekarze rodzinni, zamknęły się ośrodki, różni specjaliści. My nigdy nie odmówiliśmy pomocy. Teraz jest taki moment, że nam blokuje się pewne elementy z godnym zarabianiem, z godnym „socjalem”, z godnymi elementami związanymi z naszą pracą. My inwestowaliśmy w siebie przez ileś lat, a przychodzi taki moment, że człowiek traci siły, traci możliwości dogadania się z rządem. Rząd przerzuca pewną odpowiedzialność na dyrektorów szpitali, gdzie ci ludzie też czasem nie mają wyjścia. Ratownictwo medyczne jest bardzo ważnym ogniwem dla lokalnej społeczności. Nasza szefowa w Kępnie rozumie te problemy. W tym momencie trzeba walczyć o swoją rodzinę. My nie walczymy tylko o życie ludzkie, ale teraz o swoje życie, o godne zarabianie, o godne warunki, o to że my w końcu możemy iść do domu, do rodziny. My musimy też dbać o własne zdrowie, bo wszystkie urazy związane są głównie z przepracowaniem, z eskalacją tego wszystkiego, co dzieje się dookoła.

Jak dodaje Miron Leśniarek, ratownicy z Wieruszowa są szanowani jako dobrzy i doświadczeni specjaliści w swoim fachu. Należy pamiętać, że od pewnego czasu nie ma tutaj karetek typu „S”, w których główna odpowiedzialność ciąży na lekarzu. - Ratownicy muszą opierać się na swojej wiedzy i kompetencji, muszą rozpoznać zagrożenie, odnieść to na miejscu do danego pacjenta. Pani prezes mówi, że oni nie mają za dużo wyjazdów. My wyjeżdżamy do Wieruszowa, ci ratownicy w tym czasie są w Kępnie, ale pani prezes widocznie nie ma o tym pojęcia. Wspieramy się nawzajem, interweniujemy raz tutaj, raz tam. Chłopaki jeżdżą u nas, my jeździmy u nich, tam gdzie jest potrzeba. Dysponent się nie pyta, tylko zaznacza najbliżej wolny zespół i go wysyła. Tych wyjazdów naprawdę mamy w brud. Stawki na dobokaretkę w Łodzi czy Poznaniu nie różnią się mocno. Jeśli nie ma podstaw do podwyżek, niech pani prezes wyliczy, jak to mniej więcej wygląda. Z tego co mi wiadomo, samochody w Wieruszowie były zakupione przy wsparciu z zewnętrznych źródeł. Nie jestem wrogiem pani prezes. Ja osobiście bardzo dobrze dogaduję się z moją szefową, bo ona rozumie nas, jako ratowników, a my ją, jako szefową. Chłopaki już od iluś lat próbują rozmawiać ze swoją szefową. W tym momencie pewnie przyszedł kres pewnych działań i możliwości. Ja naprawdę tę kobietę szanuję jako szefową szpitala. Wiem, że na pewno boryka się z pewnymi problemami.

Kto może zastąpić doświadczonych ratowników z Wieruszowa? Jak słyszymy, mogą to być świeżo upieczeni absolwenci, którzy przez covid uczyli się on-line. - Niech ktoś spojrzy na datę wystawienia dyplomu i wtedy możemy rozmawiać – dodaje Leśniarek.

Zespoły Ratownictwa Medycznego, których dysponentem jest Powiatowe Centrum Medyczne w Wieruszowie w 2020 roku wyjeżdżały do pacjentów 3832 razy. Zlecenia były wykonywane do domowych zachorowań, zdarzeń w miejscach publicznych oraz do wypadków w ruchu uliczno-drogowym. Należy pamiętać, że Ratownictwo Medyczne przynosi spore dochody dla każdego szpitala.

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę