Po szklanie i na rusztowanie. Tradycje polskie. Piło się i pije, ale trochę inaczej niż kiedyś!

Artykuł Zenona Magaja
2023-03-16 17:22
Po szklanie i na rusztowanie. Tradycje polskie. Piło się i pije, ale trochę inaczej niż kiedyś!

Kilka dni temu wyczytałem w prasie, że w naszym kochanym kraju opróżnia się ogromne ilości alkoholu - „małpek”. Małpki to takie małe buteleczki 100 gramowe, które łatwo schować w kieszeni i łatwo szybciutko opróżnić. Co najgorsze, stały się one bardzo popularne wśród młodzieży, i to szkolnej, nawet wśród dziewcząt. Opróżnione buteleczki możemy spotkać w parkach, na przydrożnych trawnikach, w rowach, w okolicach sklepów, na ławkach i w innych publicznych miejscach. Nazwa „małpka”, choć nie jestem w stu procentach pewien, kojarzyła się z prezydentem, który był ponoć wielbicielem tych maluszków.

No ale cóż, picie alkoholu to przecież nasza tradycja narodowa. Za czasów szlacheckich na dworach pito ogromne ilości alkoholu, chłopstwo zaś raczyło się samogonem. Szlachta od nadmiaru alkoholu i tłustych potraw chorowała na podagrę . Taki hrabia Aleksander Fredro, nie mogąc prawie chodzić na skutek podagry, najlepsze swoje utwory napisał właśnie w tym trudnym dla siebie okresie. Ponieważ moje doświadczenia alkoholowe sięgają czasów bardziej nam bliskich, bo PRL, a piłem wtedy też znaczne ilości, przypomnę zatem jak pito w tamtym okresie.

Kto pił...a kto nie pił! Klasa robotnicza piła, inteligencja pracująca piła,rządzący pili, prezesi i dyrektorzy obficie, żulia piła i biła. Słynny dowcip z budowy: Panie majster, która godzina? A wiesz że ja też bym się już napił! Niepijących trudno się było doszukać.

Z czego się piło? W restauracjach rzadko z kieliszka, raczej z literatki. W rzutach przechodzono z literatek na szklanki. W innych miejscach, gdy brakowało „podzielnika”, pito z gwinta na łyki. Co pili? Grupa z kasą piła rosyjski koniak, winiak, jarzębiak, żytnią, wyborową, Soplicę, wzięcie miał Polonez. Doły piły wino Alpaka, Vistulę , a ci najniżej pili wodę fryzjerską na łupież, niektórzy doszli do denaturatu zwanego oślepkiem. Ci z KC czy KW PZPR pili w urzędach i na kurso-konferencjach budując nam socjalizm i obiecując, że dojdziemy wkrótce do komunizmu. Spore ilości wypijali artyści, szczególnie aktorzy i członkowie zespołów wokalno – muzycznych.

Pijąc, obowiązkowo należało zamówić zakąskę. A jaka to była zakąska? Śledzik w oleju lub w śmietanie, galaretka z nóżek, koreczek z żółtego sera, siny tatar, zielone jajko. Zakąski te nie były zazwyczaj świeże, ale poparte alkoholem nigdy nie szkodziły. Do domów wracano najczęściej taksówką, ale niedopici szli jeszcze na tzw. „Metę”. Tam z zakupem wódki lub bimbru nie było problemu. Milicja też z mety często korzystała, czasem piła z niedopitymi. Przy piciu wznoszono ciekawe toasty „Po łyku dla odwyku”, „Po szklanie i na rusztowanie”, „No to chlup w ten głupi dziób” itp. Niektórzy kazali wszywać sobie „Esperal” – to taka tabletka, którą wszywano pod łopatkę lub w tyłek, miała ona chronić przed alkoholizmem. Opowiadano, że jak się po nim napije alkoholu, to można umrzeć. Kiedyś z kolegą w tym naszym Wieruszowie poszliśmy do stolarza, który robił koledze stolik pod telewizor. Majster mówi, przyjdź za pół godziny to stolik będzie gotowy, ale przynieś litr wódki to nie będziesz płacił za robotę. Był niesamowity upał, więc majster z pomocnikiem pracowali bez koszul. Gdy wróciliśmy, zauważyłem że majstrowi spod łopatki cieknie krew, pytam gdzie się skaleczył, a pomocnik mówi, przecież poszliście po wódkę, więc musiałem mu wydłubać „Esperal”. Czy ktoś wtedy nie pił? Co to znaczy nie pił? Chory był... na przykład.

Wódka na kartki – okropność , butelka na miesiąc na osobę, i jak tu żyć? Dawano sobie radę, rozkwitło bimbrownictwo. Mówiono, „w mieście pędzi się w czajniku a na wsi w parowniku”. Z kolegą też mieliśmy urządzenie do pędzenia bimbru, które użyczaliśmy wielu znajomym. W pewnym okresie w restauracjach były tzw. rzuty, restauracje w godzinach od 15.00 do 22.00 miały komplet klientów, którzy po nadmiarze alkoholu mieli kłopoty wrócić o własnych siłach do domu. W rodzinach dochodziło do awantur i nieporozumień. Z tego co tu napisałem, widać jak metody picia się zmieniły – inne warunki. Pewne przypadłości jednak pozostały. Dalej pije się na górze i na dole , w Sejmie i w parku. Kiedyś posłowie Miler i Niesiołowski na Sali obrad się ścierali, a w sejmowej restauracji pili sobie w najlepsze ten „szlachetny trunek” 40-procentowy. Dzisiaj hamulcowym w piciu są prywatne samochody, ale nie zawsze, o czym mogą świadczyć zatrzymania prowadzących po alkoholu. Za to wszelkie narady w terenie to pole do folgowania sobie, bywa że w nadmiarze. No cóż, Polak ma charakter, taki jaki ma, i to od wieków, więc trudno się dziwić. Nie znaczy to, że w innych krajach się nie pije. Są kraje, które mają swoje ulubione alkohole, choć z wysokoprocentowych też korzystają. Na półwyspie iberyjskim dominują wina, Francja to wina i koniaki, Niemcy i Czesi kochają piwo, im dalej na wschód tam używa się mocniejszych trunków. Alkohol w małych ilościach może być dla zdrowia korzystny, w nadmiarze niestety nie. Więc jeśli raczymy się alkoholem, róbmy to rozważnie, nie narażając się na choroby, konflikty, utratę pracy, prawa jazdy i inne. Zaśmiecanie zaś terenu i miejsc publicznych buteleczkami po „małpkach”, i tymi większymi, nie sprawia przyjemnego widoku i świadczy o naszym niechlujstwie, bałaganiarstwie i niskiej kulturze. Dla starszych czytelników to dawnych wspomnień czar.

Zenon Magaj

Autor:
Zenon Magaj

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę