Pieśni. Ich moc i siła oddziaływania

Artykuł Zenona Magaja
2021-02-23 10:48

W pierwszych latach mojej pracy nauczycielskiej, kierownicy szkół wiedząc, że potrafię grać na akordeonie dodawali mi do mojego przedmiotu kierunkowego śpiew (dzisiaj to muzyka). Ucząc śpiewu nie korzystałem ze śpiewników szkolnych a wykorzystywałem śpiewniki własne z piosenkami ludowymi, żołnierskimi i patriotycznymi. Ciekawiła mnie geneza powstania niektórych pieśni, która mnie czasem fascynowała. W ubiegłym roku jadąc na rowerze przez Wyszanów zatrzymałem się przed szkołą. Na boisku był mężczyzna lat 60+ z kosiarką. Mówię do niego, że w tej szkole w roku 1970 byłem 3 miesiące na zastępstwie. Usiedliśmy na ławeczce, a on pyta mnie czego uczyłem. Gdy mu powiedziałem, on zaczął śpiewać ludową piosenkę po czym mówi, że to ja nauczyłem go tej piosenki i innych które jeszcze pamięta. Było mi niezmiernie miło.

A teraz o mocy pieśni – głównie patriotycznych.

W 1798 roku pisał Kościuszko do Wybickiego: „ Znasz ile pieśni entuzjazmu wpajają w dusze ludzi co dyszą wolnością, chciej je pomiędzy współziomkami pomnażać”. Wybicki odpowiedział. „Co do mnie Naczelniku nie zawiodą Cię Twoje życzenia”. Wybicki dotrzymuje słowa i pisze „Jeszcze Polska nie umarła”. Cóż znaczy ta pieśń dla każdego Polaka, nie trzeba chyba wyjaśniać. W kolejnych latach Polacy walczą z zaborcami nie tylko orężem ale też w poezji i pieśni. O wydanie pieśni historycznych starają się Stanisław Staszic i Julian Ursyn Niemcewicz. Nowosilcow pisze do cara- „Śpiewy historyczne Niemcewicza są niebezpieczne bo pisane są stylem popularnym zdolnym wywierać wpływ na lud. Zabroniono rozpowszechniania tych śpiewników również w zaborze austriackim.

Melodie do pieśni były brane z melodii ludowych, czasem zapożyczone z melodii francuskich Popularne są i te pieśni w czasie powstania listopadowego. W pierwszą rocznicę po upadku powstania Wincenty Pol napisał słowa pieśni „Bracia rocznica”. Przypomnę tu jedną zwrotkę:

„O nie zginęła jeszcze Ojczyzna,

Póki niewiasty tam czują,

Bo z ich to serca płynie trucizna

Którą wrogowie się trują.

Jeszcze wykarmią one w zaciszy

Grono olbrzymie młodzieży,

Od nich pacholę o nas usłyszy
I jak my w wolność uwierzy.”
Pieśni żołnierskie i historyczne były śpiewane przez powstańców styczniowych, ale i w domach z pieśniami ludowymi. W czasie II wojny światowej partyzanci śpiewali je w lasach przy ogniskach, śpiewano je w polskich jednostkach na wschodzie i na zachodzie.

Przytoczę teraz kilka wspomnień pani Jadwigi Leszczyńskiej – nauczycielki, kurierki ZWZ, więźniarki obozów w Birkenau, Rawensbruck i Oranienburga. Będąc w obozach pisała teksty szkalujące Szkopów. Ponieważ nie było komu skomponować melodii piosenki śpiewano np. melodię „Góralu czy ci nie żal” lub na melodię „Hej kolęda, kolęda”.

Jadwiga Leszczyńska była z pochodzenia warszawianką, ojciec jej był aptekarzem. Po skończeniu studiów w latach20- tych ubiegłego wieku wyjechała na wschód na Litwę zagarniętą przez generała Żeligowskiego. W miejscowości Łazduny rozpoczęła pracę nauczycielską mając 60 do 80 dzieci. Dzieci te używały języka litewskiego, rosyjskiego i polskiego a ona miała ich uczyć tylko polskiego. Stosunek mieszkańców do polskiej nauczycielki też był różny. Pani Jadwiga była kobietą energiczną i odważną. Doszła szybko do wniosku, że dzieci język polski przyswoją sobie najszybciej śpiewając polskie piosenki. Zaczęła od kościelnych a potem przeszła na żołnierskie i historyczne. Efekt okazał się znakomity. Po kilku latach pani Leszczyńska wróciła do Warszawy, wyszła za mąż i pracowała w bibliotece. W końcu sierpnia 1939 roku męża wcielono do wojska i poszedł na wojnę. Dostał się do niewoli rosyjskiej a potem z wojskiem Andersa przedostał się na zachód. Pani Jadwiga jako kurierka ZWZ wpada w ręce gestapo w Krakowie. Po powrocie z obozów koncentracyjnych pani Jadzia wraca do Warszawy, z domu rodzinnego nic nie zostało, ojciec zginął w powstaniu a matka z synami Jadzi wyjechała do rodziny w Zakopanem. Jadzia szybko jedzie do Zakopanego, gdzie był też jej brat. Gdy rodzina usłyszała, że w Warszawie z domu nic nie pozostało postanowili osiedlić się na ziemiach odzyskanych. Zamieszkali w miejscowości Pokój na Opolszczyźnie, za Rzeszy było to Carlsruhe. Pani Leszczyńska jako pierwsza tworzyła szkolnictwo polskie w powojennym Pokoju. I tu znów ciekawostka, dzieci tu mówiły po niemiecku, po polsku i godały po ślunsku. Podobnie jak w Łazdunach, pani Jadzia naukę polskiego rozpoczęła nauką polskich piosenek, ludowych, kościelnych w końcu patriotycznych. I znów efekt znakomity.

Pani Leszczyńska pozostawiła po sobie wiele pamiętników, świetnie napisanych. Pamiętniki te ukazały się w książce „ Niezwykłe życie” wydanej dzięki staraniom jej synów Jana(1933) i Wacława(1936) ludzi wykształconych z tytułami naukowymi. Mieszkają oni we Wrocławiu gdzie pochowana jest ich mama. Sam urodziłem się po wojnie w Pokoju, jeżdżąc tam zorientowałem się, że pamięć o pani Leszczyńskiej jest tam wiecznie żywa. Często też odwiedzają grób pani Jadzi we Wrocławiu. Na koniec powrócę do hymnu polskiego, do jednej tak mało znanej zwrotki mającej jakże istotną treść :

„Niemiec, Moskal nie osiędzie ,

Gdy jąwszy pałasza,

Hasłem wszystkich zgoda będzie

I Ojczyzna nasza”.

Z tą zgodą w naszej Ojczyźnie było i jest nie najlepiej, szczególnie gdy zażywamy wolności!

Zenon Magaj

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę