Na karuzeli...

Felieton Moniki Józefowskiej
2021-11-27 15:08

Otaczająca nas rzeczywistość niechcący zaczęła przypominać jazdę na karuzeli - prawie jak w wesołym miasteczku. Prawie robi jednak wielką różnicę i wesoło już nikomu nie jest, ale odruch wymioty może mieć wielu. Karuzela zwariowanej rzeczywistości wciągnęła nas w wir, który myśleliśmy, że w jakimś momencie zostanie przerwany - „jeszcze tylko dwa tygodnie”, „jeszcze tylko święta Bożego Narodzenia, żeby te Wielkanocne spędzić z rodziną”. A tu końca nie widać. Jeszcze rok temu mieliśmy nadzieje, że szczepionka pozwoli wrócić do normalności. Normalności jednak nadal brak, za to o kolejnych dawkach szczepień, nowych wariantach wirusa i kolejnych restrykcjach robi się coraz głośniej. Nasza cierpliwość w znoszeniu obostrzeń jest na wyczerpaniu. Uciążliwe maseczki, izolowanie, testowanie i czasowe lockdowny dla poszczególnych branż, nie przynoszą rezultatu, a lekarstwo staje się gorsze od choroby. Przy czym absolutnie nie podważam istnienia wirusa Covid-19. Poddaje jedynie w wątpliwość metody radzenia sobie z zaistniałą sytuacją, które według mnie są przerostem formy nad treścią. Proponowane tarcze antykryzysowe na dłuższą metę nie są w stanie zrekompensować strat przedsiębiorców, a sytuacja ekonomiczna gospodarstw domowych, przysłowiowej rodziny Nowaków i Kowalskich, dramatycznie spada. Rozdawnicza polityka państwa musi gdzieś się odbić i robi to w spirali inflacyjnej, powodując ubożenie rodzin i wzrost cen, które wydają się nie mieć końca. Jednoczesne mamienie ludzi zasiłkami i bonami zabija kreatywność i przedsiębiorczość, w zamian buduje społeczeństwo, któremu bez pracy wszystko się należy.

Każdemu z nas jest trudno. Cała ta sytuacja zabija naszą psychikę. Jesteśmy zmęczeni ciągłym wywoływaniem w nas strachu: o zdrowie, o pracę, o dzieci. Jesteśmy zmęczeni koniecznością zamykania nas w domu, ograniczaniem naszych praw i ogólnym spadkiem jakości życia przez odgórne nakazy i zakazy. Duży wpływ, cała ta chora sytuacja, ma również na dzieci i młodzież, która zmuszona do nauki on-line jeszcze bardziej uzależnia się od wirtualnego świata, blokując ich społecznie i uniemożliwiając prawidłowy rozwój emocjonalny. W dużej mierze to przyczyna depresji i samobójstw, jakich obecnie wiele, szczególnie wśród młodzieży, która zwyczajnie sobie nie radzi. Jest źle, nawet bardzo. Karuzela napuszania ludzi wzajemnie na siebie również nabrała zawrotnej prędkości. Dzielenie nas na zaczepionych i niezaszczepionych, dokonywanie segregacji i szukanie wroga w drugim człowieku tylko dlatego, że się nie zaszczepił, wzajemnie osłabia nas jako społeczeństwo. Według restrykcji obowiązujących w Austrii, Włoszech czy Czechach, niezaszczepieni nie mogą korzystać z restauracji, kawiarni, kin czy teatrów. Takie obostrzenia mogą zostać wprowadzone również u nas. Tylko czy przy obecnych cenach, realnie spadających dochodach statystycznego Kowalskiego, będzie nas stać na taki luksus? I co byłoby wówczas gdybyśmy solidarnie podziękowali za tą formę spędzania czasu wolnego? Przecież to my jesteśmy klientem i siłą nabywczą. Wiem, że w jedności jest siła, im więcej świadomych ludzi, tym większą mamy moc. Osobiście, grzecznie opuszczam miejsca, gdzie ktoś uważa, że roznoszę chorobę (choć nie wiem na jakiej podstawie to stwierdził), skoro nie chce mnie, jako klienta i moich pieniędzy, wychodzę. Sklepów jest dużo. To co chcę, mogę kupić gdzieś indziej.

Drodzy Czytelnicy, niegdyś bawiący się na karuzeli, kiedy odczuwaliśmy największy strach zamykaliśmy oczy, a otwieraliśmy je wtedy, kiedy niebezpieczna zabawa dobiegła końca. Dziś mimo wirującej pandemicznej karuzeli nasze oczy muszą zostać otwarte. Szeroko. To nasz obowiązek. Niektórzy, skupieni tylko na jednym kanele informacyjnym, zapewne zapytają dlaczego. Otóż dlatego, że jeszcze rok temu każdy z pokorą podchodził do obostrzeń i narzuconych restrykcji, ale dziś widzimy, że te klocki nie pasują do układanki. Są nielogiczne i wzajemnie się wykluczają.

Skoro mamy wyszczepioną w znacznym stopniu dużą cześć społeczeństwa (wiadomo, że dla rządzących ciągle zbyt małą, ale jednak), dlaczego liczba zachorowań jest ciągle na poziomie sprzed roku, kiedy zaczepiony nie był nikt?

Dlaczego przy zgonach na poziomie nieco ponad 70 tys. w roku 2020, gdzie tylko na niespełna 1/3 lekko ponad 20 tys. (źródło Rzeczpospolita) miał wpływ covid, nadal uważa się wirusa za tak wielkie zagrożenie, które ogranicza naszą wolność i rujnuje gospodarkę? Czy na przytoczone statystki nie miał aby wpływu utrudniony dostęp do lekarzy, późna diagnostyka i ogólna zapaść służby zdrowia?

Absurdalnych sytuacji każdy może przytoczyć wiele i choć to nie „Miś” Barei, nikogo już nie dziwi informacja w przychodni „Osób z objawami choroby nie przyjmujemy”. To w jakim celu są przychodnie? Czy ja, jako laik, mogę osłuchać się i stwierdzić, czy mam zapalenie płuc lub oskrzeli? Teleporada też nie rozwiąże tego problemu, a przecież te choroby nie zniknęły, nadal możemy na nie zachorować, a w okresie jesiennym nie dziwią nikogo. Nieleczone mogą również być przyczyną zgonu.

Dlaczego szczepionka musi mieć drugą, trzecią i jak słyszymy, czwartą dawkę? Czyżby była nieskuteczna? Dlaczego osoby zaszczepione również mogą zachorować i zarażać? Czyżby marketing był lepszy od produktu?

Zastanawiam się również nad sensem maseczek, które chronią nie tylko mnie przed innymi, ale również innych przede mną. I tak, rozumiem na czym polega ta ochrona, ale dlaczego test pobierany z nosa jest wykonywany w tak brutalny sposób i właściwie jest to wymaz pobierany z dna oka, skoro wirus jest wszędzie i rzekomo zarażam nawet, kiedy tylko przebywam w pomieszczeniu dłużej niż 15 min, a jednocześnie jestem utwierdzana w przekonaniu, że maseczka chroni przed zakażeniem, a moja wydzielina z nosa czy ust jest wręcz śmiercionośna?

Dlaczego wymusza się na nas noszenie maseczek, skoro na osoby ich nie posiadające nakłada się mandaty, które masowo są oddalane przez sądy, bo są niezgodne z Konstytucją? Jak widać wytyczne zawarte w rozporządzeniach mają nas przede wszystkim zdyscyplinować, bo wiadomo, że konsekwencji prawnych raczej nie będzie. Nasza wolność jest nam odbierana kawałek po kawałku. Dziwnymi urzędniczymi decyzjami sprawdzana jest naszą reakcje na komunikat, bynajmniej nie chodzi tu o przeciwdziałać chorobie.

Kochani, otwórzmy oczy. Szeroko. Wyłączmy telewizory i włączmy myślenie, bo pandemiczna karuzela zamienia się w rollercoaster, który za chwilę naprawdę będzie bardzo trudno zatrzymać. Ludzi nie można ciągle straszyć, bo przestają się bać, a świadome, myślące i solidarne społeczeństwo jest najlepszym antidotum na tą chorą sytuację.

 

Z pozdrowieniami dla Czytelników

Monika Józefowska

fot. Julia Wąsala

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę