Klasycyzm i śmierć w płomieniach

Artykuł Grzegorza Szymańskiego
2022-03-13 08:30

Prześledzenie bogatych w wydarzenia dziejów wsi Walichnowy byłoby sporym wyzwaniem dla zawodowych historyków, archeologów, genealogów czy specjalistów z dziedziny historii gospodarki i przemysłu. Wieś ma starą, bo jeszcze średniowieczną metrykę i z cała pewnością istniała już w XIV wieku. Przez wieki jej kolejni właściciele, dziedzice i gospodarze zmieniali się jeden po drugim. Na początku należała do możnego i słynnego wówczas, wywodzącego się ze Śląska rodu Wieruszów. Ród ten pod względem znaczenia i bogactwa dorównywał tak słynnym arystokratycznym dolnośląskim familiom jak późniejsi Szaffgotschowie czy Zedlitzowie z nieodłącznym „von” przed nazwiskiem, właściciele ogromnych fortun i budowniczowie niezliczonych zamków i pałaców, rozsianych gęsto po całym Dolnym Ślasku od Prosny aż po Odrę. W rękach rodu Wieruszów i ich potomków Walichnowy pozostawały do początków XVIII wieku. Po nich gospodarowały tu rodziny Załuskowskich i Myszkowskich. Po Myszkowskich kolejnymi właścicielami Walichnów został wywodzący się z Wielkopolski ród Nieszkowskich herbu Kościesza. Wielkopolscy arystokraci mierzyli wysoko! Od samego początku postanowili z Walichnów uczynić swe rodowe gniazdo na miarę posiadanej fortuny i społecznej pozycji. To za ich przyczyną powstał tu stojący do dziś pałac, będący w swych czasach prawdziwie wielkopańską rezydencją, mającą podkreślać znaczenie i zamożność rodu. Zbudował go w latach 1843 – 1844 August Nieszkowski w modnym podówczas stylu klasycystycznym. Walichnowski pałac jest wprost podręcznikowym przykładem tego stylu w postaci „czystej”. Dwukondygnacyjny, na planie foremnego prostokąta z wysokim portykiem na fasadzie frontowej, wspartym na czterech jońskich kolumnach. Wszystko to w otoczeniu ponad dziewięciohektarowego parku na który składają się dęby, jesiony, topole i klony. Pałac w Walichnowach nieco przypomina zbudowany o wiele później pałac w Lututowie, lecz ten ostatni jest już widocznym „stylów pomieszaniem” przez dodanie na rogach alkierzy; elementów charakterystycznych dla osiemnastowiecznych szlacheckich dworków. Wystarczy porównać go z dworem w podwieluńskim Ożarowie. Pierwsza połowa XIX wieku to czas szczególnej świetności rodu Nieszkowskich. O znaczeniu, a może bardziej ambicjach rodziny świadczyć może chociażby to, że w 1851 roku kolejny pan na Walichnowach; Edmund Nieszkowski pojął za małżonkę hrabinę Melanię Potworowską herbu Dębno. Ziemianin z Walichnów wkroczył na hrabiowskie salony! Wszystko to skończyło się zaledwie po kilku latach, z chwilą śmieci Edmunda Nieszkowskiego. Owdowiała hrabina porzuciła Walichnowy i zabrawszy dzieci, wyjechała do swych rodziców. W pałacu zamieszkał nowy właściciel majątku; Józef Rubach. W odróżnieniu od swych poprzedników, nie był typem arystokraty, zabiegającym o uznanie na ziemiańskich salonach. Za to przyczynił się znacznie do rozwoju gospodarczego Walichnów i sąsiednich miejscowości. To za jego czasów powstała tu cegielnia. Z jego inicjatywy i jego kosztem wybudowano obecny kościół. Jak donosiła prasa z tamtych lat; „w 1843 roku spłonął drewniany kościółek w Walichnowach. Przez kilkanaście lat okoliczni mieszkańcy byli pozbawieni świątyni. W 1867 roku parafianie zbudowali małą kaplicę, ale ta ani liczbie pobożnych, ani wymaganiom wszelkich obrzędów kościelnych sprostać nie mogła, a brak parafialnego kościoła coraz więcej odczuwać się dawał. 11 stycznia 1877 roku poświęcono nowy kościół. W jego budowie duże zasługi miał Józef Rubach, który wszystką cegłę potrzebną do wzniesienia obszernych murów kościelnych, bramy i dzwonnic podarował, jak też kopuły do ozdoby dachu zakupił i zdeklarował się dobrowolnie dać cegłę, drzewo i pokrycie dachu na nową, murowaną plebanię”. Józef Rubach gospodarował w Walichnowach prawie do końca XIX wieku. W tym czasie Walichnów nie omijały tragedie i żywiołowe klęski. W 1873 roku gazety informowały, że w majątku Walichnowy zdarzył się smutny wypadek. Dwóch chłopców, jeden lat 11, drugi 8 liczący, wybrało się wieczorną porą ze świecą do obory, w celu wybierania wróbli i przez nieostrożność wzniecili tam pożar, sami zaś strwożeni ogniem, schowali się pod siano, skutkiem czego zostali spaleni na węgiel. W 1903 roku na skutek ulew i powodzi w powiecie wieluńskim woda poczyniła ogromne spustoszenia, szczególnie w Białej, Wiktorowie, Łyskorni, Walichnowach i Sokolnikach. W odrodzonej Polsce właścicielem majątku była już rodzina Kręskich. W 1922 Józef Kręski przystąpił do Spółki Drzewnej i Budowlanej w Wieluniu, której celem było „prowadzenie handlu drzewem i materiałami budowlanymi oraz ich sprzedaż na warunkach komisowych”. To biznesowe przedsięwzięcie zakończyło się zupełną finansową klapą. Spółka zbankrutowała a majątek Józefa Kręskiego został wystawiony na licytację. Pałac, park, budynki gospodarcze, cegielnię i ponad 200 hektarów ziemi nabył w drodze licytacji Zygmunt Kołodziejski (1903 – 1990). Był on ostatnim dziedzicem w Walichnowach. Dobry gospodarz i sprawny administrator, miał także pewne ambicje bycia mecenasem sztuki. W miarę swych możliwości wspierał i promował młodych i utalentowanych malarzy, głównie ze środowiska krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Często gościł w swym domu profesorów i studentów tej uczelni. Miedzy innymi Józefa Mehoffera oraz jednego z jego najzdolniejszych studentów, pochodzącego z Kalisza Mieczysława Kościelniaka. Mieczysław Kościelniak (1912 – 1993), spędzał w Walichnowach kolejne wakacje w latach 1937 – 1939. Portretował gospodarza a także pozostawił po sobie kilka obrazów przedstawiających walichnowski pałac o różnych porach roku. Doskonale rozwijającą się karierę artystyczną młodego malarza przerwał wybuch II Wojny Światowej. Mieczysław Kościelniak został powołany do wojska. Brał udział w bitwie nad Bzurą we wrześniu 1939 roku. Ranny podczas walk w obronie Warszawy trafił do niemieckiej niewoli, skąd zbiegł w dramatycznych okolicznościach i powrócił do rodzinnego domu w Kaliszu. W rodzinnym mieście zaangażował się w działalność Związku Walki Zbrojnej. Aresztowany przez okupantów w 1941 roku, trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie spotkał swego dawnego przyjaciela i protektora Zygmunta Kołodziejskiego z Walichnów, który także był więźniem kilku niemieckich obozów zagłady. W dniach 1 i 2 września 1939 roku w pałacu stacjonowało dowództwo Wieluńskich Batalionów Obrony Narodowej. W wyniku działań wojennych pałac został częściowo spalony. W latach 1955 – 1957 przeprowadzono w budynku prace remontowe i adaptacyjne z przeznaczeniem pałacu na siedzibę szkoły. Szkoła podstawowa funkcjonowała tu od 1957 do 2002 roku, kiedy to została przeniesiona do nowego budynku. Obecnie pałac jest własnością prywatną. (Na zdjęciach: pałac w Walichnowach; fotografia z około 1960 roku oraz malarz Mieczysław Kościelniak.)

Grzegorz Szymański

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę