Prokuratura oraz policja nie zdradzają szczegółów w sprawie śmierci 3-letniego chłopca z Wieruszowa. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, dziecko mogło być bite. W śledztwie badane są również inne wątki, których jeszcze nie możemy zdradzić.
Dramat rozegrał się w okolicach piątkowego popołudnia na Osiedlu Warszawska w Wieruszowie. Z mieszkań znajdujących się w jednym z bloków ratownicy medyczni wynieśli dziecko, które miało wyraźnie ślady pobicia. Według wstępnych ustaleń ostatni kontakt z chłopcem mogła mieć 23-letnia mieszkanka gminy Wieruszów oraz jej konkubent, 25-letni Katalończyk z portugalskim paszportem.
Chłopiec z obrażeniami ciała, przy pomocy śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, został przetransportowany do szpitala w Łodzi. Mimo starań lekarzy nie udało się go uratować. Na skutek poniesionych obrażeń, dziecko zmarło w sobotę. Jeden z lekarzy powiedział anonimowo, że gołym okiem dało się zauważyć świeże ślady pobicia oraz wcześniejszych urazów. Cały czas trwa dochodzenie, jednak już teraz docierają do nas informacje, że 3-latek miał wielonarządowe obrażenia oraz uraz neurologiczny.
W nocy z piątku na sobotę policjanci zatrzymali do wyjaśnień 23-letnią matkę dziecka oraz jej 25-letniego konkubenta. Najcięższe zarzuty najprawdopodobniej zostaną wytoczone przeciwko mężczyźnie.
Sprawa wstrząsnęła Wieruszowem. Do służb nie docierały jakiekolwiek sygnały, że w tej rodzinie mogło dochodzić do niepokojących sytuacji. 25-letni obcokrajowiec miał udzielać korepetycji innym dzieciom. Sprawa jest rozwojowa. Informacje o roli opiekunów chłopca oraz o ewentualnych zarzutach pojawią się najprawdopodobniej w poniedziałek.
(PaH)