Dwie trumny i klątwa zabójczej legendy

Parcice
2021-05-30 02:46

Potrzeba dużej wyobraźni, serca do miejsc opuszczonych i słabości do ruin, żeby patrząc na te resztki powiedzieć, że to piękny widok. Żeby zobaczyć historyczną wartość takich budowli w agonii, trzeba dobrze się przyjrzeć i wysilić wszystkie zmysły. Zrujnowany pałac w Parcicach to przykłady totalnego zniszczenia i niedocenienia rzeczy wartościowej i pięknej. Kikuty murów stoją tam na słowo honoru, grożąc w każdej chwili zawaleniem. Widziałem już wiele sponiewieranych przez ludzi i czas budowli, ale ta w Parcicach jest w stanie jak po apokalipsie. A przecież to nie archeologiczne wykopaliska czy średniowieczny zamek. Jeszcze całkiem niedawno było to pałacowe cacko, pełne wdzięku i uroku. Żeby doprowadzić zdrowy, solidny budynek do takiego stanu, trzeba się było naprawdę postarać.

Legenda o Elżbiecie, babce króla Stasia

Wszystko, czego można dowiedzieć się o wielowiekowych dziejach parcickiej rezydencji, opiera się na jednym słowie; „podobno”. Dawno temu podobno była to siedziba Elżbiety Czartoryskiej. O starożytności tego miejsca i jego związku z największymi magnackimi rodami dawnej Rzeczypospolitej świadczyć miało znalezienie nieopodal pałacu dwóch miedzianych trumien i nagrobnej tablicy. Podobno miało to miejsce już po II Wojnie Światowej. Podobno te trumny zakopano na cmentarzu w Czastarach, a ta tablica, to podobno zaginęła. Mało tego! Podobno była na niej data; 1639! Ale najciekawsze jeszcze przed nami! „Dziennik Poznański” w nr 172 z 31 lipca 1875 roku, donosi: „W dniu 9 lipca br., przy kopaniu piasku w dobrach Parcice, 2 mile od Wielunia, należących do Magnuskiego, na drodze od dworu w pole, znaleziono dwie trumny miedziane i pomnik z napisem po łacinie, świadczącym, że w trumnach są złożone zwłoki ks. Czartoryskich, zmarłych w roku 1639. Wiadomość autentyczna, bo oparta na raporcie wójta gminy do naczelnika powiatu wieluńskiego, czytanym przez korespondenta. Redakcja ma zastrzeżenia, jacy by Czartoryscy mogli tam być pochowani, zwłaszcza że ich gniazdem są ziemie ruskie i że nie ma śladu, by w 1639 roku jacy z tych książąt zmarli”. Elżbieta Czartoryska, (z domu Morsztyn), którą nie widać czemu, często wiąże się z parcickim pałacem, babka ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego, urodziła się dopiero w roku 1671, czyli ponad trzydzieści lat po dacie, jaka podobno znajdowała się na owej zaginionej tablicy.

Nocnik pana hrabiego

Styl pałacu w Parcicach to typowy klasycyzm z przełomu XVIII i XIX wieku. Spragnionym informacji wciąż podaje się, że wzniósł go hrabia Leopold Trepka w początkach XIX wieku, że był „zwolennikiem kalwinizmu” i że się później „nawrócił” i z tej racji ufundował kościół w Czastarach. Hrabia Leopold Nekanda – Trepka herbu Topór urodził się w roku 1803, a zmarł w 1852. Pochowany został na cmentarzu ewangelickim w Wieluniu. Do śmieci był ewangelikiem, jak cała rodzina Nekandów – Trepków, i nie widział potrzeby „nawracania się”. Kościół w Czastarach faktycznie zbudowano z jego fundacji, ale na zasadzie starego przywileju kolatorskiego. Pałac w Parcicach mógł powstać za czasów i za przyczyną jego ojca, Augusta Trepki. Młody hrabia Leopold, w czasie gdy rosły mury rezydencji, siedział jeszcze na nocniku, a jeśli nawet coś budował, to najwyżej babki z piasku.

Pan Samochodzik na salonach

Ostatnią prawowitą dziedziczką, mieszkającą w pałacu, była Zofia Nowicka. Od 1955 roku, kiedy to zmarł jej ojciec, pozostała w nim sama. Z czasem zamieszkali tu rozmaici, często zmieniający się, lokatorzy. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionego wieku mieszkał tu także jej krewny Zbigniew Nowicki, znany milionom czytelników jako Zbigniew Nienacki, autor serii wyjątkowo poczytnych książek dla młodzieży o przygodach Pana Samochodzika oraz uchodzącej w PRL – u za skandalizującą powieści dla dorosłych pt. „Raz w roku w Skiroławkach”. Fani twórczości Zbigniewa Nienackiego do dziś doszukują się parcickich inspiracji w jego powieści „Niesamowity dwór”.

Zabójcza klątwa legendy

Są osoby, które wszystko co napisane czy usłyszane o tajemnicach starych pałaców, ukrytych w nich skarbach i kosztownościach, biorą za „oczywistą prawdę”. Do takich, dodatkowo podbudowanych lekturą przygodowych książek, należała zapewne Krystyna Gancarczyk – Hiorth, która nabywszy pałac za symboliczną złotówkę, natychmiast przystąpiła do szukania ukrytego skarbu. Poszukiwania polegały na kuciu dziur w ścianach, zrywaniu podłóg i przekopywaniu piwnic. Skarbu nie znalazła. Zrujnowawszy pałac, oddaliła się i słuch po niej zaginął. Reszty dzieła zniszczenia dopełnili wandale i pogoda. Legendy stały się dla tego zabytku zabójczą klątwą!

Grzegorz Szymański

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę