Być albo nie być… ignorantem?

Felieton Beaty Waniek
2015-03-15 18:09

Anna Wendzikowska – polska celebrytka i podobno dziennikarka zajmująca się filmem i kulturą, w rozmowie z wybitną aktorką Sigourney Weaver dała popis swojej niewiedzy (delikatnie pisząc) i niekompetencji. Nie wiedziała mianowicie kim był Jerzy Grotowski – wybitny polski twórca teatru. Ktoś mógłby powiedzieć: I co z tego, że nie wiedziała? Komu potrzebna taka wiedza? Chyba tylko tym, którzy interesują się teatrem.” Być może. Jednak przykład „dziennikarki” Wendzikowskiej jest niezbitym dowodem na to, jak bardzo zaniedbaliśmy tak zwaną edukację kulturalną. Moje czarnowidztwo w tej kwestii sprawdza się w pełni. Pytanie za sto punktów do psychologów, socjologów, historyków i wszelkiej maści znawców: dlaczego homo sapiens porzuca z taką łatwością rozum na rzecz „Celebrity Splash”, „Tańca z gwiazdami”, rolnika, który nie wiadomo kogo i czego szuka? Stajemy się popkulturową papką podobną do szybkich, pełnych glutaminianu sodu zupek w gorących kubkach. Wszystkie smakują jednakowo bezsmakowo. I niby wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo są niezdrowe, to jednak siła reklamy robi swoje. Podobnie w kulturze: dajemy się karmić bezpłciową bylejakością.

A jeszcze kilkanaście lat temu, przeciętny maturzysta, że o studentach nie wspomnę, po prostu nie mógł nie znać pewnych nazwisk związanych z kulturą czy ich dzieł. Dzisiaj z powodu nieznajomości wstydu nie ma. Tylko czy na pewno? Jakim będziemy za kilka lat społeczeństwem? Czy takie nazwiska jak Grotowski, Krzywicka, Stachura, Giedroyć, Grodzieńska, Abakanowicz, Czapski, Horowitz, Osiecka, Kofta, Zapasiewicz, Bardini, Kołakowski, Kępiński i wielu innych, skazane są na całkowite zapomnienie? To przecież nasza historia, tożsamość, duma, kultura. Na co ją rozmienimy, na jakie drobne?  Fotografia Ryszarda Horowitza za cycki Lady Gagi? Kofta za majteczki w kropeczki, a Stachura za „50 twarzy Greya”? Dość przygnębiająca perspektywa.

Wielokrotnie w swoich felietonach poruszałam temat edukacji kulturalnej. Często też spotykałam się z opinią, że kultura jest niejako balastem, szczególnie ta, która nie przynosi wymiernych korzyści, której nie da się przeliczyć pieniądze. „Jeśli ktoś chce iść na koncert, spektakl, wystawę, przeczytać książkę – niech sobie sam za to zapłaci”. I w pewnej mierze jest to racja niepodważalna. Jednak aby młody Jaś chciał w przyszłości pójść do teatru, najpierw musi ktoś mu pokazać czym jest ów teatr, zaciekawić go nim. I na tym pierwszym etapie kultura nie będzie przynosić materialnych korzyści. Jednak jeżeli nie chcemy stać się społeczeństwem na wzór dziennikarki Wendzikowskiej, powinniśmy zainwestować w edukację kulturalną, znaleźć liderów, wspierać ich działania, a nie mówić: po co to komu. Szeroko zakrojona edukacja kulturalna rozwija kreatywność, wyobraźnię, uczy nie tylko rozumieć sztukę, ale niejednokrotnie ją tworzy, wpływa na promocję, zmianę wizerunku, uczy współpracy, konstruktywnej krytyki.

Żyjemy niestety w świecie, w którym głupota i ignorancja rozpychają się mocno łokciami. Czas może zademonstrować, że człowiek kulturalny też ma odpowiednią siłę przebicia.

Beata Waniek

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę