Aktor pochodzący z Lututowa, Grzegorz Mielczarek, zagrał w filmie Niebezpieczni Dżentelmeni

POLSKA
2023-01-24 12:21
Aktor pochodzący z Lututowa, Grzegorz Mielczarek, zagrał w filmie Niebezpieczni Dżentelmeni

Grzegorz Mielczarek, aktor pochodzący z Lututowa w powiecie wieruszowskim, zagrał w filmie "Niebezpieczni Dżentelmeni". Informację przekazuje Radio Ziemi Wieluńskiej.

Plejada wybitnych polskich aktorów odsłaniająca nieznane oblicze słynnych i kultowych postaci oraz piętrowa zagadka kryminalna i niepowtarzalna atmosfera Zakopanego – wszystko to w reżyserskim debiucie fabularnym Macieja Kawalskiego, produkowanym przez Agnieszkę Dziedzic z Koi Studio („Tarapaty”) we współpracy z Leszkiem Bodzakiem i Anetą Hickinbotham z Aurum Film („Boże Ciało”). Film został uhonorowany Nagrodą Publiczności na 38. Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym.

„Niebezpieczni Dżentelmeni” to iskrzący dowcipem i tętniący akcją komediowy kryminał, w którym równie ważne jak to „kto zabił?”, jest pytanie „kogo zabito?”.

Grzegorz Mielczarek to Absolwent PWST w Krakowie (2003). Obecnie prodziekan Wydziału Aktorskiego tej uczelni. Aktor Teatru im. Juliusza Słowackiego Krakowie – na jego deskach zadebiutował w 2001 roku, rolą Mnicha w spektaklu Abelard i Heloiza Vaillanda (reż. A. Duda-Gracz). Obecnie występuje między innymi w "Kochanku" Harolda Pintera, w "Biesach" Fiodora Dostojewskiego, "Obcym" Alberta Camusa, "Intymności" Hanifa Kureishiego.

Jak wspominał aktor w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" – zaczęło się w liceum w Wieluniu; od konkursów recytatorskich, teatru szkolnego. Jako 17-latek grałem w Teatrze Polskim we Wrocławiu, uczestnicząc w międzynarodowym projekcie „Quo vadis Europe?”. Byli Niemcy, Belgowie i ja – z malutkiego Lututowa pod Sieradzem – jako jeden z ośmiu Polaków. Wtedy poznałem aktorów Teatru Ósmego Dnia i Franciszka Starowieyskiego, w którego warsztatach uczestniczyłem. Ten świat mnie wciągnął, pochłonął. PWST była zatem wyborem oczywistym. Tyle że się nie dostałem. Podjąłem więc studia na Uniwersytecie Wrocławskim, na socjologii. Wytrzymałem niespełna trzy semestry... Ale chyba było mi to potrzebne. Żeby się wzmocnić. Dojrzeć. To w tym zawodzie też nieodzowne, podobnie jak potrzeba pielęgnowania w sobie dziecka i naiwności, która potem zrodzi łzy jako przejaw pewnej niemocy. A może właśnie mocy?

Autor:
RED

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę