Szpital otworzył się na inne powiaty

Rozmowa z prezes PCM Euniką Adamus
2015-01-29 20:00

- Z naszych poradni i z naszych oddziałów korzystają pacjenci z wielu okolicznych powiatów. Mamy na to statystykę. Przyjeżdżają pacjenci z Pajęczna, Ostrzeszowa, Wielunia, Kępna i Kluczborka. Jeszcze sześć lat temu właściwie nie wychodziliśmy poza teren powiatu, teraz pielęgniarki często się denerwują że nie starcza miejsc dla naszych mieszkańców.  To również sukces personelu – mówi prezes Powiatowego Centrum Medycznego Eunika Adamus. O ostatnim roku rozmawiał z nią Patryk Hodera.

W ostatnich dniach do szpitala dotarła informacja o uzyskaniu akredytacji. Co ona tak naprawdę nam daje?

Akredytacja to certyfikat przyznawany przez Centrum Monitorowania Jakości i zatwierdzany przez ministra zdrowia. Dlaczego tak się staraliśmy? Szpitale, które posiadają taki dokument, cechują się wysoką jakością, szczególnie w zakresie epidemiologicznym i wszystkim, co wiąże się z jakością świadczonych usług medycznych pacjentom. Te placówki mają być gratyfikowane w procesie kontraktowania usług. Cena za punkt i wartość kontraktu ma być dla tych podmiotów docelowo wyższa. Kierowałam się tym, ponieważ kontraktowanie miało być w ubiegłym roku, jednak NFZ, zmieniając zarządzenie w 2013r., dokonał zapisu że w każdym czasie i o każdej porze może aneksować umowy zawarte, pomimo że się kończy okres objęty kontraktem. I tak się niestety stało. Fundusz aneksował dotychczasowe umowy do czerwca 2016 r. Wprawdzie pozostaje to bez związku z wyceną punktu, czy z wartością kontraktu, natomiast całkowicie inną kwestią jest jak oceniam to ja i pracownicy szpitala.

To znaczy?

Wdrożenie akredytacji bardzo pomogło pracownikom, jeśli chodzi o standaryzację jakości pracy wokół pacjenta. Co oznacza to enigmatyczne stwierdzenie? Prowadzenie dokumentacji medycznej, stosowanie leków, w tym antybiotyków, interakcje lekowe zachodzące – to o czym obecnie wiele słyszymy i czytamy. W organizmie pacjenta, który przyjmuje np. trzy rodzaje leków, zachodzą różne procesy i w konsekwencji mogą bardziej szkodzić niż pomagać. Kolejnym elementem są zakażenia szpitalne, zależy nam bardzo na tym, aby do nich nie dochodziło. Akredytacja ma dwojakie znaczenie: tak dla pacjentów, jak i dla personelu. W przypadku pacjentów oraz ich rodzin, coraz częściej bardzo roszczeniowych,  popularny jest doktor „Google”. Często z niego korzystają i się uczą sie, ale niekoniecznie ma to przełożenie na pacjenta, na wiedzę, na lekarza. Czasami dochodzi do różnych sytuacji, dlatego dokładne wypełnienie dokumentacji i wszelkie zapisy powodują, że w wypadku wątpliwości wszystko jest jasne i kompletne. W akredytacji ważne jest również, mówiąc kolokwialnie, jedzenie, karmienie pacjentów, diety. Przedtem były u nas trzy diety, w tej chwili jest ich szesnaście. To są diety na różne schorzenia. Dzieci mają pięć posiłków. Było bardzo ciężko. Od marca ruszyliśmy pełną parą. Teraz pracownicy sami mówią, że pomaga im to w pracy, przyzwyczaili się. Sukces który odnieśliśmy w Wieruszowie to właściwie sukces personelu medycznego. Na 800 placówek w Polsce jesteśmy 170, która ma ten certyfikat. Dużo szpitali ich nie dostaje. Ja już później twierdziłam, że nawet jeśli nie dostaniemy akredytacji to bardzo cenne będzie dla nas to, czego się nauczyliśmy. Jeszcze raz podkreślę – to bardzo duży sukces personelu.

Prawie przez wszystkie miesiące 2014 r. w szpitalu i wokół niego trwały prace remontowe. Co udało się zrealizować?

Oprócz remontów kupiliśmy też sporo sprzętu. Dokonaliśmy wymiany stolarki okiennej. Przy starych oknach, co tu dużo mówić: wiało, pacjenci często okrywali się kocami. Teraz będzie przyjemniej. Wymieniliśmy około 30 okien we wszystkich oddziałach. Sukcesywnie
w każdym roku przeprowadzam jakiś remont. W budynku laboratorium położyliśmy wykładzinę i poręcze. Został jeszcze jeden etap, czyli samo dojście do laboratorium. W tym roku się tym zajmiemy. Zakończono prace przy instalacji, za pomocą której pacjenci wzywają pielęgniarki. Takie urządzenia znajdują się przy każdym łóżku. Zrobiliśmy pro morte – pomieszczenie w którym pacjent przebywa dwie godziny po zgonie. To ma również związek z wymogami epidemiologiczno – sanitarnymi. Dostosowujemy szpital także do wymogów przeciwpożarowych. Zrealizowaliśmy już trzy etapy a przed nami jeszcze dwa najtrudniejsze. Będziemy je realizować w przyszłości. Będzie to wydzielenie stref przeciwpożarowych i budowa klatki od strony ul. Warszawskiej. Położyliśmy płytki podłogowe i ścienne w kuchni, dokonaliśmy zamiany gabinetu zabiegowego na oddziale chorób wewnętrznych. Licząc na oszczędności wymieniliśmy wszystkie żarówki na „ledowe”. Podjęłam decyzję o dobudowaniu do budynku pediatrii oddziału jednego dnia w zakresie rehabilitacji dzieci niepełnosprawnych. Właściwie mamy już wszystkie pozwolenia i projekt. Marzy mi się też pomalowanie elewacji szpitala, która jest już brudna. Chciałabym aby ten budynek był wizytówką tego miasta.

A czy były jakieś zmiany w zakresie świadczenia usług medycznych?

Udało się uruchomić poradnię laryngologiczną. Miejscowy lekarz zrezygnował i fundusz zwrócił się do nas z taką propozycją. Ja oczywiście jestem otwarta na wszystkie propozycje, złożyłam dokumenty, znalazłam lekarza. Poradnia funkcjonuje i cieszy się powodzeniem. W ubiegłym roku zakupiliśmy dwa kolonoskopy. Kontrakt, który wykonuje szpital w Wieruszowie, mógłby być dwa razy większy. Mam na myśli głównie poradnie specjalistyczne, bo wykonały o 100% więcej. Aby odciążyć oddziały zabiegowe robi się dużo w poradniach. Kupiłam nowy aparat USG. Rewelacją w dziedzinie medycyny być może będzie aparat „schockmaster”. To nowość w ambulatorium rehabilitacyjnym, gdzie wcześniej nasi lekarze kierowali pacjentów do innych miast. Sama, na własnym przykładzie, mogę powiedzieć że skuteczność tego urządzenia jest naprawdę duża. Przy różnych dolegliwościach bólowych – np. kolan, łokciu tenisisty czy innych schorzeniach - to naprawdę działa. Niestety zabiegi są wykonywane komercyjnie ponieważ fundusz nie finansuje takich nowości. Z naszych poradni i z naszych oddziałów korzystają pacjenci z wielu okolicznych powiatów. Mamy na to statystykę. Przyjeżdżają pacjenci z Pajęczna, Ostrzeszowa, Wielunia, Kępna i Kluczborka. Jeszcze sześć lat temu właściwie nie wychodziliśmy poza teren powiatu, teraz pielęgniarki często się denerwują, że nie starcza miejsc dla naszych mieszkańców. To również sukces personelu. 

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę