- Dzwonię w takiej zupełnie nietypowej sprawie. Chciałabym jako mieszkanka Wieruszowa publicznie podziękować panu, który ma ostatni dom na Mariance po prawej stronie. Dzięki niemu przyjemnie się tam chodzi, bo raz po raz czymś zaskakuje no i warto to chyba pokazać też w waszej gazecie innym i zaprosić ich w tamte strony na spacer – mówiła nam jedna z internautek. Pojechaliśmy.
Dom jak dom, ogród jak ogród. Rzeczywiście – uwagę zwracają nad oczkiem wodnym ustawione w różnych układach i scenkach postaci. Są jacyś kowale, wędkarz, kominiarz, bocian… Jednak tego typu „historii” nie brakuje na innych przydomowych trawnikach… A jednak. Kiedy po angielsku i kilku grzecznościowych zdjęciach mamy już zamiar odejść, nagle wszystko ożywa i ożywione zostaje muzyką. Bocian macha skrzydłami, kominiarz wpuszcza wycior, kowale kują waląc młotami o kowadło, w muszli koncertowej na dobre tańczą pary, ławeczka rodem z Rancza „mamrocze mamrotami” a obok także w filmowej ale już opartej o „Wielkiego Szu” scence grają pokerzyści! A wszystko napędza młyńskie koło.
- Jedni pukają się w czoło na te moje instalacje, inni podziwiają. Tak sobie myślę, że jak jest pięćdziesiąt procent za i pięćdziesiąt przeciw, to już nie jest źle – mówił portalowi tugazeta.pl autor oryginalnej instalacji Władysław Zgorzelski.
60-letni mieszkaniec Wieruszowa jest z zawodu ślusarzem, mechanikiem, spawaczem… hydraulikiem. Jednak to co robi, ma swój sens i swoich odbiorców. – Ja bardzo lubię dzieci i kiedy widzę jak trzymają się szczebelków mojego płotu, jak patrzą na to, to jest to dla mnie największa i najważniejsza zapłata. – usłyszeliśmy.
Polecamy i zapraszamy na spacery tam, gdzie pan Władysław ożywia lalki a one… nie tylko twarze dzieci.
ŁĄCZNIK, tugazeta.pl