Nyską w Alpy – relacja z trasy

2015-08-26 17:47

Nyska o której pisaliśmy ostatnio (http://www.tugazeta.pl/1,nyska-w-alpy,20021.html) w sobotę 15.08.2015 wyruszyła do PASSO DELLO STELVIO 2757m n.p.m biorąc udział w 9. Edycji Złombolu.

1 dzień: celem był Wiedeń, 380 kilometrów do przejechania. Nyska raczej nie lubi wysokich temperatur i już od samego początku jeszcze przed wjazdem na A1 zaczyna się przegrzewać, ale jesteśmy dobrej myśli. Trasę kończymy późno w nocy, w Wiedniu na mecie okazuje się, że dostępne miejsca noclegowe są pełne więc ruszyliśmy w kierunku następnego celu szukając czegoś po drodze. To coś znaleźliśmy 90 km za Wiedniem w Emmersdorf. Malutki kemping nad samym Dunajem z widokiem na monastyr w Melk w pełni nas usatysfakcjonował. Byliśmy wprawdzie sami, ale komfort braku kilometrowej kolejki do toalety wynagrodził nam to z nawiązką.

2 dzień: w trasę ruszamy ok. 8. Cel Bregencja nad Jeziorem Bodenckim. To nasz najdłuższy odcinek –blisko 600 km. Koło południa mijamy niemiecką granice i witamy Bawarię. Dobrze, że po drodze nauczyliśmy się jodlować! Cel 2dnia zostaje zdobyty w godzinach późno wieczornych. Lało jak z cebra i Jezioro Bodenckie wyglądało jak Bałtyk podczas sztormu. Integracja złombolowa zainstalowała się w kompleksie sanitarnym. Hitem wieczoru były "Deszcze niespokojne…". Na dzień trzeci zaplanowana jest Szwajcaria (sprawdzimy kurs franka i poprosimy o obniżki) potem Lichtenstein (nie mamy pojęcia czego się tam spodziewać i czy w ogóle zauważymy ten kraj). Potem już tylko „makarony” i zbliżamy się do finału. Jak na razie Nyska nie zawodzi!

3 dzień: Z samego rana żegnamy Jezioro Bodeńskie. Pogoda już alpejska poniżej 10 stopni. Trasa również! Wygląda na to, że Nyska da radę, choć niektóre zakręty serpentyny musieliśmy brać na dwa razy. Ufff wjechaliśmy… Późnym popołudniem docieramy na kemping w Domaso położony nad malowniczym jeziorem. Pytaliśmy o kąpiel w tym jeziorze i miła Pani w recepcji powiedziała, że nie poleca kąpieli bo kilka dni nie było pogody (he, he nie kąpała się w Bałtyku). Woda okazała się stosunkowo ciepła więc kąpiel była i ostatnia regeneracja przed jutrzejszym odcinkiem finałowym! Rano skoro świt planujemy zmierzyć się z naszym głównym celem czyli Przełęczą Stelvio. Mając na uwadze 400 gratów i wąską drogę prawie pewniakiem jest fakt, że któreś może zostać na przełeczy i nie dojechać do celu, więc by zminimalizować stanie w korku postanowiliśmy ruszyć pierwsi. A co! Jeśli ktoś ma zakorkować Stelvio to my!

META: Zjadamy śniadanko mistrzów i o 5:45 starujemy! Przed nami 63 km do mety – Passo dello Stelvio. Na całe szczęście silnik się nie przegrzewa i idzie równo. W połowie drogi załapaliśmy się nawet na wyciąg orczykowy na Grande Stelvio (3450 n.p.m.). Tuz po 17:00 Nyska zjechała i co dziwne hamowała! Finał!!! Zdobyliśmy PASSO DELLO STELVIO 2757m n.p.m! Szybkie ogarnianie i w raz z innymi uczestnikami możemy świętować zdobycie mety! Dziękujemy za wsparcie!

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę