Zaściankowo ale nowatorsko

Po lekturze ostatniego wywiadu z Panem Bohdanem Pilarskim (http://www.tugazeta.pl/1,wieruszow-jest-zenujaco-zaniedbany,15768.html ) przypomniał mi się własny tekst ( http://www.tugazeta.pl/1,kultura-o-sciane,3517.html ) zamieszczony jakiś czas temu na łamach tugazety. Zarówno wywiad, jak i felieton podnoszące temat kultury doczekały się podobnych w wymowie komentarzy. Będąc osobą zawodowo i z pasji związaną z szeroko pojętą kulturą, postanowiłam po raz kolejny odnieść się do tego tematu. Jednak nie zamierzam po raz kolejny walczyć z wiatrakami, tym bardziej, że po powtórnej lekturze niektórych komentarzy dotarło do mnie, że przysłowiowego muru głową się nie przebije.  Główna myśl, jaka przebija z większości komentarzy, stawia kulturę w roli darmozjada, na którego niepotrzebnie wydajemy pieniądze podatników. Nie będę  już z tym przekonaniem polemizowała.

Mam inną propozycję, która w świetle nadchodzących wyborów może mieć spore znaczenie. Jestem za tym abyśmy wreszcie pozamykali biblioteki i domy kultury, czyli instytucje marnotrawiące pieniądze podatników na bzdury, sprawy zupełnie zbędne, a do tego zatrudniające grupę ludzi, którzy tak naprawdę niewiele umieją. Zresztą nie tylko biblioteki i domy kultury powinny być zlikwidowane. Pieniądze zabierają również filharmonie, teatry (nawet te prywatne otrzymują dotacje ministerialne), ludzie filmu, muzea itp. Jeżeli ktoś chce przeczytać książkę, to niech sam sobie ją kupi. Jeżeli ktoś zamierza uczyć się gry na instrumencie, to niech to robi za swoje. A jeśli ktoś jest wyjątkowo zdolny, ale nie stać go na prywatną naukę, to mówi się trudno, bo to nie są czasy dla jakichś Janków Muzykantów. Pójdźmy dalej i zlikwidujmy wszelkie stypendia dla uzdolnionej młodzieży, szczególnie tej z ubogich rodzin (co ten Jan Paweł II wymyślił!). Nie stać ich na rozwijanie własnych talentów – ich problem. Dlaczego podatnicy mają za to płacić? 

W ramach ekonomicznego myślenia o przyszłości i w myśl praw wolnego rynku zreformujmy także szkolnictwo. Dzieciakom wystarczy bezpłatna nauka do szóstej klasy. Jeśli ktokolwiek ma ochotę na dalsze zgłębianie wiedzy, od gimnazjum niech za to słono płaci. A gdy w naszej lokalnej społeczności znajdzie się jakiś wariat – społecznik, ignorujmy go, spychajmy na margines., rzucajmy kłody pod nogi, udowadniajmy, że jest głupcem. Zapewniam, że wcześniej czy później pozbędziemy się ze swego środowiska tej plagi. Bądźmy innowacyjni, pokażmy reszcie kraju, a może świata nasz sposób myślenia. Nasi sąsiedzi z Wielunia kompletnie tego nie rozumieją, bo wykorzystują kulturę w szeroko zakrojonej promocji miasta czy to przy historii szlaku bursztynowego, czy przy obchodach wybuchu II wojny światowej, czy też przy promocji literatury, koncertów muzyki poważnej, wystaw, przedstawień teatralnych. Co dość dziwaczne i mało ekonomiczne wstęp na wiele z tych imprez jest bezpłatny (niegospodarni włodarze dokładają z miejskiej kasy!), a sale są pełne widzów i słuchaczy w różnym wieku i różnej płci. Podobnie jest w innych miejscach, jednak my nie bierzmy z nich przykładu. Wiemy lepiej. Kiśmy się we własnym sosie, a ostatni niech nie zapomni zgasić światła.

O tym, że teza Pana Pilarskiego jest słuszna świadczą komentarze pod wywiadem, świadczy wieloletni kompletny brak dyskusji na temat kultury. To miejsce, w którym nie jest wstydem ignorancja dotycząca elementarnej wiedzy, zanik potrzeb, spychanie w niepamięć przedwojennej historii tego miasta, niszczenie działalności społeczników i dobrych inicjatyw, które wykraczają poza utarte tutaj schematy.

Beata Waniek -

pracownik kultury z kilkudziesięcioletnim stażem, społecznikowski Don Kichot, autorka.

Galeria

Komentarze