W sprawie śmierci ZBIGNIEWA CICHOWSKIEGO

LIST OTWARTY
2014-04-15 18:05

Absolutnie nie jest naszym zamiarem granie na najniższych emocjach. Kwestie, które chcemy postawić nie cofną czasu a tym samym nie spowodują, że moglibyśmy odpowiednio zareagować – natychmiast zabrać i zawieźć bliską nam osobę do innego niż wieruszowski szpital!

Cały czas liczyliśmy, że gazeta „Łącznik” odcinając się od jakichkolwiek powiązań jednego z nas z tym tytułem a tym samym zachowując obiektywizm opublikuje dwa, niezależne stanowiska obu stron do oceny czytelnikom, mieszkańcom i co najważniejsze – potencjalnym pacjentom wieruszowskiego Powiatowego Centrum Medycznego. Niestety. Jak się dowiadujemy, prezes jest nieosiągalna gdyż choruje (szczerze życzymy powrotu do zdrowia, mamy nadzieję, że nie leczy się Pani w Wieruszowie) natomiast PCM nie odpowie na żadne pytania i wątpliwości ponieważ sprawa jest dzięki naszym działaniom w zainteresowaniu prokuratora.

Nie ukrywamy, że publicznym listem chcemy osiągnąć stan rzeczowej dyskusji na temat PCM w Wieruszowie, zapobiegnięcia konsekwencjom wynikającym z braku odpowiedniej opieki, kompetencji itp. oraz dowiedzenia, że nasz Mąż, Tato, Teść i Dziadek miał nieszczęście trafienia do miejsca, gdzie według nas bardziej nie chciano mu pomóc, niż nie umiano. Tym samym mamy nadzieję, że poprzez publikację tego tekstu mniej ludzi będzie musiało czuć to, co my teraz – niepowetowaną stratę, wyrzuty sumienia i żal, czyli coś, czego nikt już nigdy nie zrekompensuje. 

23 marca 68-letni Zbigniew Cichowski sam przyjeżdża do szpitala w Wieruszowie na Warszawskiej. Sam - w rozumieniu – samochodem jako prowadzący, bez niczyjej opieki, kierowany tu pogarszającym się samopoczuciem, co zapewne kojarzył z chorobą na jaką cierpiał czyli z astmą. Zostaje przyjęty na oddział wewnętrzny.  Jak się dowiedzieliśmy od pacjentów, którzy współdzielili z nim salę – to oni musieli kilkakrotnie zgłaszać dyżurującej pani lekarz pogarszający się stan - efekt tego taki, że po 9 godzinach od przybycia Zbigniew Cichowski zmarł, dusząc się.

Mimo, że z medycyną mamy kontakt tylko poprzez reklamy Gripexu, wyrazistym jest fakt, że 9 godzin to czasokres, który trudno nazwać nagłym. 9 godzin to czas w którym jak się chce, można dowieźć pacjenta do każdego specjalistycznego ośrodka nie tylko w kraju, ale i w Europie. Trzeba tylko umieć zdiagnozować dolegliwość lub powiedzieć – co żadną ujmą nie jest – ŻE SIĘ TEGO ROBIĆ NIE POTRAFI!. Tu trzeba było posłuchać samego pacjenta a więc słowo umieć znów zastępujemy chcieć. Była niedziela. Może dlatego komuś chcieć się nie chciało lub też  – nie bądźmy zakłamani – nie miało mu się za co chcieć. To przykre, smutne i niestety dla nas w tej chwili tragiczne.

Rozmawiając z panią doktor dosłownie pytaliśmy się jej: czy to, co mówiła o niegrzecznym pacjencie nie jest żartem z jej ust. Okazało się bowiem, że w ten sposób określono zdenerwowanego Zbigniewa Cichowskiego. Lekarz medycyny nie dopuścił do swojej myśli czegoś, co zapewne musiał słyszeć na którymś z wykładów – że u pacjentów może wystąpić coś takiego jak panika. Nawet najdłuższa lista symptomów nie odda jednak tego, co przeżywa człowiek w tym stanie. Do typowych objawów paniki zalicza się: kołatanie serca, przyspieszone tętno, pocenie się (zimne poty), duszność, brak tchu, problemy oddechowe, hiperwentylacja – niekontrolowany płytki oddech, powodujący spadek ilości tlenu w mózgu, ból w klatce piersiowej, dreszcze lub nagłe uczucie gorąca, drżenie, uczucie dławienia się, zawroty głowy, omdlewanie, derealizacja lub depersonalizacja, obawa przed utratą kontroli nad sobą i wreszcie obawa przed śmiercią. Jesteśmy przekonani, że ta ostatnia była jednym z powodów lęku, który niestety możemy teraz nazwać: dramatycznie uzasadnionym.

Lekarze pracujący w wieruszowskim PCM będą bronili się, czego nikt im nie odmawia, natomiast my mamy nie tyle prawo, co obowiązek nie tylko po naszych doświadczeniach ostrzegać i namawiać innych do refleksji. Innych czyli nie radnych, nie zarząd tego szpitala, nie władze tego powiatu. Wszakże przypadek Zbigniewa Cichowskiego nie jest pierwszy. Dobrze, że w ramach swojego „niegrzecznego zachowania” nie wyskoczył przez okno. Szpital mógłby wtedy zamiast fotografii z kwiatkami wieszać już teraz w serii portrety takich pacjentów a od obojętnej na wszystko lekarki usłyszelibyśmy być może cyniczne: „tak jakoś wypadło!”

W ostatniej części naszego upublicznionego listu na który domagamy się także publicznej odpowiedzi, pozwalamy sobie postawić konkretne do przypadku kwestie:

Z jakimi dolegliwościami pacjent dostał skierowanie na oddział? Jakie było rozpoznanie stanu zdrowia pacjenta?

Jakie leczenie zostało zastosowane pacjentowi? Czy była widoczna poprawa stanu zdrowia?

Ile razy pani doktor sprawdzała stan pacjenta? Jeśli tylko raz - to dlaczego tak mało?

Jeśli więcej, to dlaczego nie zostały zastosowane inne środki, które mogły by pomóc w leczeniu? Jeśli zostały to jakie? (Gdyby ktokolwiek chodził sprawdzić stan pacjenta widziałby w jakim stanie obecnie się znajduje).

Z minuty na minutę stan pacjenta pogarszał się, dlaczego nie przetransportowano go do innego szpitala? Dlaczego nikt z lekarzy nie poszedł do pacjenta, gdy inni współlokatorzy przychodzili z informacją, że ten źle się czuje? Dlaczego nie było żadnej reakcji?

Twierdzi się, iż pacjent był niezdyscyplinowany? Dlaczego?

Każdy wie, tym bardziej lekarz, iż przy ostrych atakach astmy pacjent ma zaburzenia własnej osobowości, popada w panikę, staje się nerwowy z obawy o własne życie. Po to trafił do szpitala, żeby otrzymać pomoc lekarską. Rozłączanie tlenu też nie było bez powodu, płuca robią się obrzmiałe, oskrzela powiększają się. Można było zastosować inny środek ratujący życie!

Dlaczego nie przeprowadzono resuscytacji?

I ostatnie pytanie: dlaczego, my mieszkańcy powiatu wieruszowskiego nie mamy komfortu czuć się w takich sytuacjach ludźmi bezpiecznymi? Przecież gdzie indziej, jest to podstawą.

Oczekując odpowiedzi:

Z poważaniem – bliscy śp. ZBIGNIEWA CICHOWSKIEGO

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę