Szansą jest przeszczep w Bangkoku

Nadia ponownie potrzebuje wsparcia!
2021-08-09 13:30

Po raz kolejny musimy prosić o pomoc dla naszej Nadusi... Nasza córeczka to skrajny wcześniak, urodzony 4 miesiące za wcześnie… Umierała kilka razy, walczyła o każdy oddech. Walka ze śmiercią odcisnęła na niej straszne piętno… Prosimy o ratunek dla Nadii – nie ma czasu do stracenia!

Wielu z Was zna już zapewne historię naszej córeczki, która już od prawie 5 lat dzielnie walczy ze skutkami wcześniactwa i chorób nabytych w szpitalu już po urodzeniu, skutkami w postaci czterokończynowego mózgowego porażenia dziecięcego. Nadia może i nie potrafi samodzielnie chodzić, siedzieć, mówić czy jeść… Codziennie walczy jednak ze zbuntowanym ciałem, które jest bardzo napięte. Jej mięśnie potrzebują z jednej strony rozluźnienia, a z drugiej wzmocnienia w innych miejscach, żeby np. potrafiła stabilnie siedzieć czy trzymać głowę.

Nadia urodziła się w 24. tygodniu ciąży. Niemal 4 miesiące przed planowanym porodem… Ważyła 710 gramów, czyli mniej niż paczka cukru. Mimo bycia skrajnym wcześniakiem z początku naprawdę dobrze sobie radziła. Wszyscy byli nią zachwyceni, dlatego wyroku, który usłyszeliśmy po miesiącu od jej narodzin, nie potrafiliśmy przyjąć bez morza wylanych łez, a tym bardziej po ludzku zrozumieć…

Nadusię za cel obrała sobie bakteria, która spustoszyła jej niewykształcony do końca organizm i przerodziła się w sepsę, która zaatakowała najważniejszy organ w ciele człowieka - mózg... Córeczka przeszła udar. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Powiedziano nam, że mamy być przygotowani na najgorsze, bo zostały jej co najwyżej 3 dni życia... Czekaliśmy na najgorsze, po cichu błagając o cud.

Nadia żyła i walczyła. W jej mózgu z dnia na dzień pojawiały się nowe zmiany, przez które córeczka nigdy nie będzie już zdrowym dzieckiem. Miała mnóstwo przetoczeń krwi. Nie wiemy, ile dokładnie, po kilkunastu przestaliśmy już je liczyć. Niestety na tym się nie skończyło… Kilka dni później pojawił się problem z brzuszkiem, jej jelita zaczęły gorzej pracować. W trakcie operacji lekarz zdecydował o wyłonieniu stomii. To był dla nas kolejny cios. Musieliśmy nauczyć się zmieniać opatrunki i worki…

Koniec tragicznych wieści? Niestety nie… Wkłucie centralne, przez które Nadia miała podawane leki, zmieniło swoje położenie… Wszystkie płyny zaczęły zalewać płuca. Widzieliśmy ją wtedy tylko przez 5 sekund, cała opuchniętą i siną. Nie zdążyliśmy nawet się z nią pożegnać. Jedyne, co powiedzieliśmy, to „walcz…”

Po kilku godzinach, które trwały jak wieczność, sytuacja się ustabilizowała i znów mogliśmy ją zobaczyć... To było już tak wiele jak na takie maleństwo. Następnie pojawił się też problem z oczkami z powodu długiego przebywania pod sztuczną wentylacją. Nadia przeszła kolejne dwa zabiegi pod pełną narkozą. Każde wybudzenie wiązało się u nas z potężnym stresem, czy jej organizm sobie poradzi. Po tych kilku miesiącach w szpitalu żyliśmy tylko marzeniem o powrocie do domu… Los jednak szykował dla nas inne Święta Bożego Narodzenia, na szpitalnym oddziale. Informacja o kolejnej sepsie całkowicie zwaliła nas z nóg. Żyły córeczki były w katastrofalnym stanie, wszystkie pękały, lekarze nie potrafili zrobić nowych wkłuć centralnych. Płakaliśmy i modliliśmy się każdego dnia o cud…

Do dziś na ciele Nadii widać wszystkie blizny po jej wkłuciach. Do dziś nie potrafi przyzwyczaić się do czapek, jej ciało jest bardzo wrażliwe na dotyk. Do dziś nie widzi... Nadusia została zdiagnozowana jako dziecko z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym. Mimo że rehabilitujemy ja od urodzenia, Nadia ma zmienne napięcie mięśniowe, co bardzo utrudnia powrót do sprawności. Córeczka nie trzyma stabilnie głowy, nie siedzi, nie mówi, nie rusza celowo rękoma i nogami, jest dzieckiem leżącym, za to słuch ma idealny.  Uwielbia muzykę, opowiadania na uszko, kocha się śmiać.

Od dwóch lat rehabilitujemy Nadię na kilku turnusach rocznie. Widzimy już małe postępy i dlatego nie możemy się zatrzymać. Założyliśmy zbiórkę na przeszczep komórek macierzystych, które pierwotnie miały być podawane w Polsce 5 razy w roku. Komórki mogą odbudować to, co uszkodzone w jej mózgu... Leczenie to daje nadzieję na poprawę stanu zdrowia córeczki. Niestety, zbyt długie formalności, i zmienne wymagania sprawiły, że postanowiliśmy zmienić obrany dotychczas kierunek. 

Skontaktowaliśmy się  z kliniką w Bangkoku, gdzie wszystkie warunki spełniliśmy w dużo szybszym trybie. Jedynym, co nas w tym momencie powstrzymuje, jest kwota pieniężna, którą musimy zebrać jak najszybciej, żeby Nadia znów nie straciła swojej szansy. Do zebrania mamy dużo wyższą sumę. W Tajlandii będziemy musieli przebywać ponad 3 tygodnie, w czasie których Nadia co tydzień będzie miała zagwarantowane 2 podania komórek macierzystych oraz codzienna rehabilitację.

Komórki macierzyste wpływają na różne rejony organizmu ludzkiego. Nie wiemy, na co wpłyną u Nadusi, ale po pierwszym razie oczekujemy przede wszystkim polepszenia wzroku, który wciąż rehabilitujemy oraz zmniejszenia bólu, związanego z napięciem. Termin wyznaczono już na październik... Zależy nam na tym, żeby lecieć jak najszybciej, póki granice są otwarte - nie wiadomo, co będzie jesienią...

Zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli, o ogromnym pokładzie ciepła i miłości… Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę, bo każda przybliży nas do celu, jakim jest zdrowie Nadii. Dziękujemy Wam i za Was. Wierzymy, że DOBRO WRACA!

 

Weź udział w licytacjach dla Nadusi i pomóż w walce o zdrowie! - LICYTACJE DLA NADUSI

Śledź na bieżąco, co u Nadii i kibicuj jej w walce! - Nadia Strzała - Wojownicza Księżniczka

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę