Przysłuchuje się niemal każdym obradom i zawsze ma ze sobą kilka kamer oraz mały komputer. Mieszkaniec gminy Bolesławiec Krzysztof Góral postanowił rejestrować cały przebieg posiedzeń radnych. Swoją działalność rozpoczął jeszcze pod koniec poprzedniej kadencji. – Wielu moich znajomych interesują tematy poruszane podczas posiedzenia. Niestety, z uwagi na obowiązki zawodowe, nie mogą pozwolić sobie na uczestnictwo w obradach – wyjaśnia. – Ludzie są tym naprawdę zainteresowani. Dociekają czy było coś ważnego, czy wydarzyło się coś śmiesznego bądź kompromitującego.
Za realizację i montaż materiału odpowiada jedynie Krzysztof Góral. Podczas wtorkowego spotkania miał ze sobą aż pięć kamer, kilka baterii i kart pamięci oraz mały komputer z którego steruje jedno z urządzeń. Jak się okazuje, nagrania często krążą od domu do domu. – Materiał zabierają znajomi i przekazują swoim bliskim. Tak to jakoś krąży i wielu ludzi ma z tego niejako satysfakcję – uśmiecha się. – Kolportaż elektroniczny trwa w najlepsze.
Góral uczestniczy w sesji od początku do końca – nieraz dwie godziny a czasami nawet pięć. – Tak potrafię rozłożyć swoje obowiązki, że raz w miesiącu mogę poświęcić ten czas – przekonuje. – Moi znajomi oglądają materiały z dużym zainteresowaniem, komentują je. Co mnie zaskoczyło, oni doskonale pamiętają co działo się na poprzedniej sesji. Ja kiedy tutaj jestem bardziej zajmuje się technicznymi problemami rejestracji niż koncentrowaniem się nad tym o czym się mówi. Bardzo często dopiero od widzów słyszę ciekawe uwagi najczęściej z gatunku „a kiedyś na sesji mówili tak, teraz mówią inaczej”. Mi osobiście bardzo zapadł w pamięci fragment kiedy jeden z radnych bardzo podniesionym tonem „zgasił” pytającego. Chodziło o udostępnienie adresów mailowych mieszkańcom, później wywiązał się spór czy każdy ma swojego radnego, czy może wszyscy służą całej społeczności.
Zdaniem Górala posesyjne protokoły przygotowywane przez pracowników Urzędu Gminy nie zawsze są kompletne i często mogą wypaczać sedno sprawy, bądź maskować niewygodne tematy.
Patryk Hodera