Pożary, wypadki i… szop pracz

Rozmowa ze st. bryg. Waldemarem Kopackim
2016-08-01 07:52

Parę lat temu odnotowaliśmy pościg za bocianem. Cała zmiana musiała biegać, żeby złapać tego nicponia – wspomina st. bryg. Waldemar Kopacki, szef Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wieruszowie. Na rozmowę i wspomnienia zaprasza Patryk Hodera.

Niedawno został pan mianowany na stopień starszego brygadiera. To chyba najwyższy stopień w powiecie?

W tej chwili na to wygląda. Awans otrzymałem podczas uroczystości w Pabianicach. Jest to najwyższy stopień przewidziany na zajmowanym stanowisku.

To na pewno docenienie wieloletniej pracy?

To na pewno duże wyróżnienie i należy się z tego cieszyć. Nie oszukujmy się, jestem zadowolony.

Od kiedy jest pan związany ze strażą pożarną?

Swoją karierę rozpoczynałem w 1988 r. w szkole chorążych w Poznaniu. Skończyłem ją w 1990 r., później przez dwa lata pracowałem w Komendzie Rejonowej Straży Pożarnej w Wieruszowie, która zlokalizowana była na Podzamczu. Po reformie w 1992 r. przeszedłem do Kępna, gdzie powstał rejon i tam pracowałem do 30 listopada 1998 r. Od 1 grudnia zostałem przeniesiony do Wieruszowa i rozpocząłem organizację Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej.

Przez ten czas pewnie zmieniły się zadania, którymi zajmują się zawodowi strażacy?

Między tym co było kiedyś a obecnymi czasami jest duża przepaść. Gdy rozpocząłem pracę, to wyjazdów było niewiele. Strażacy jeździli wyłącznie do pożarów. W chwili obecnej zakres zadań realizowanych przez PSP jest tak szeroki, że praktycznie pożary stanowią około 30% wszystkich interwencji. Dużym działem jest ratownictwo techniczne, zwłaszcza jeżeli chodzi o usuwanie skutków wypadków i działania katastrof przyrodniczych; jakieś wichury, powodzie czy nietypowe zachowania zwierząt. To wszystkie zadania, z którymi zazwyczaj sami nie potrafią poradzić sobie mieszkańcy.

Pamięta pan jakieś śmieszne, nietypowe interwencje? Były pewnie też tragedie…

Nasz powiat jest jednym z najmniejszych w woj. łódzkim, ale oczywiście mieliśmy kilka takich zdarzeń, o których usłyszała cała Polska. Najbardziej medialnym i jednocześnie najsmutniejszym wydarzeniem były poszukiwania małej Oli w Biadaszkach w gminie Galewice. W tamtym czasie było to bardzo medialne. Sprawa w zasadzie do dziś nie została do końca wyjaśniona. W to wydarzenie zaangażowano wiele sił i środków. Kolejnym nietypowym dniem był ten, w którym na byłej „ósemce”, na wysokości Wieruszowa, przewróciła się cysterna. Z uwagi na poważne zagrożenie droga przez cały dzień była zablokowana. Do zdarzenia trzeba było ściągnąć dwa 60-tonowe dźwigi .

I był też agresywny bocian, nazywany przez jednego z mieszkańców „bydlakiem”…

To zdarzenie miało miejsce już kilka lat temu. Jeden z mieszkańców Pieczysk twierdził, że jest atakowany przez agresywnego bociana. Mamy nagranie, które jest, nazwijmy to, bardzo ciekawe. Niemniej nietypową interwencję podejmowaliśmy kiedyś na terenie szpitala. Pies wjechał windą na pierwsze piętro i położył się na łóżku dyżurującego lekarza. Za żadne skarby nie chciał opuścić pomieszczenia. Kolejny incydent może dziwnie zabrzmieć – wpadnięcie konia w poślizg. Było to na drodze numer osiem. Koń naprawdę się poślizgnął i przewrócił. Trzeba było mu pomóc. Mieliśmy zdarzenia związane z różnego typu wężami, akcję łapania szopa pracza, który bardzo dobrze chodził po drzewach. Proszę sobie wyobrazić, że były 3 drzewa. Gdy my przystawiliśmy drabinę do jednego z nich, to zwierzak przechodził na drugie. I tak w koło Macieju. Parę lat temu odnotowaliśmy pościg za bocianem. Cała zmiana musiała biegać, żeby złapać tego nicponia. On był młody, już wyrośnięty, ale nie potrafił jeszcze latać. Przez te wszystkie lata mieliśmy do czynienia z różnego rodzaju ratownictwem zwierząt. Złych zdarzeń również była cała masa.

Państwowa Straż Pożarna bez pomocy jednostek OSP dziś miałaby ciężko?

W takim powiecie i przy takiej „obstawie” w pewnych sytuacjach nie bylibyśmy w stanie opanować wszystkiego. W dużych miejscowościach takich jak Łódź, Warszawa jest kilkuset strażaków w PSP i oni mają zupełnie inny komfort pracy. U nas musimy bazować na jednostkach OSP, bo przy większych zdarzeniach bez udziału ochotników nie jesteśmy w stanie realizować zadań. I tak np. przy poszukiwaniach konieczne jest spore grono osób, przy gaszeniu pożarów również często mamy do czynienia ze sporymi obszarami.

Czasami spokój a raz na jakiś czas urwanie głowy?

Nie trzeba daleko szukać. W ostatnich tygodniach wyjechaliśmy do śmiertelnego wypadku na drodze S8. W tym czasie był pożar w bloku w Wieruszowie oraz pożar na polach w gminie Czastary. Bez OSP byłby naprawdę trudno.

Jednostki OSP mają coraz nowszy sprzęt. Zdaje się, że chyba wasze pojazdy są już nieco do tyłu niż np. wóz Wieruszowa czy Sokolnik?

Bardzo się z tego cieszę, że władze samorządowe dostrzegły potrzebę wymiany starych na nowe pojazdy. Oczywiście to pewnie było poprzedzone wcześniejszą determinacją ochotników, ale i tak czapki z głów dla wszystkich. Przez wiele lat samochody były karosowane, dokonywano zakupów starych pojazdów, z którymi były przeróżne problemy. Dodatkowy sprzęt jest widoczny i bardzo potrzebny.

A jak jest z wyposażeniem waszej komendy. Jest ono zadowalające, czy może należałoby coś jeszcze pilnie zmienić?

Mamy zabezpieczenie na te zagrożenia, z którymi mamy do czynienia na terenie naszego powiatu. Sprzęt jest wystarczający, ale oczywiście co jakiś czas zachodzi potrzeba jego wymiany. Obecnie będziemy prowadzić starania o wymianę samochodu ratownictwa technicznego, bo obecny ma już 12 lat i jest intensywnie eksploatowany. Pozostałe samochody są jeszcze w miarę młode i te 7 – 8 lat pewnie jeszcze posłużą. Mamy leciwy pojazd z drabiną, ale jeszcze nie sprawa takich problemów jak podobne samochody w innych jednostkach.

Strażacy ostatnio nieco młodsi?

Nastąpiła taka wymiana kadry, ale to również dotyczy jednostek OSP. To są ludzie przeszkoleni i naprawdę solidnie przygotowani do działań ratowniczych. To osoby, które przyszły do służby i wiedziały co ich czeka.

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę