Polin czyli świat, którego już nie ma...

WANIEK NA NIEDZIELĘ
2014-10-26 19:45

„Nie słuchał muzyki. Nie oglądał telewizji. Był rzadkim gościem w teatrze i w kinie. Niewiele czytał. Nie pił i nie palił. Potrafił przemierzyć kilka ulic, chodząc od sklepu do sklepu w celu zaoszczędzenia paru centów. Nie lubił wydawać pieniędzy. Był wegetarianinem. Najchętniej jadał w barach mlecznych. Wykazywał zainteresowanie wyłącznie tym co mogło się okazać istotne dla jego twórczości. Twierdził, że dobre życie dla pisarza to takie, które pozwala mu pisać najlepsze książki, jakie potrafi.”

Zarówno jego twórczość, jak i osoba wciąż wzbudzają na świecie duże zainteresowanie. Jest wszak laureatem Literackiej Nagrody Nobla. Ale on nie rozumiał zwykłej ludzkiej ciekawości dla prywatnego życia twórców. Uważał, że pisarz jest tylko „swoim dziełem”. Pragnął być oceniany poprzez swoje książki. Często mawiał: „kiedy jestem głodny, nie sprawdzam biografii piekarza”. Ale to właśnie on – Isaac Bashevis Singer – i jego nieistniejący świat są bohaterami urzekającej książki Agaty Tuszyńskiej pt.: „Singer – Pejzaże pamięci”. Biografia to niezwykła. Jest nie tylko portretem pisarza, na który składają się niekiedy sprzeczne wspomnienia ludzi bliskich Singerowi. Książka Tuszyńskiej jest przede wszystkim fascynującą podróżą. Autorka przedziera się przez labirynty pamięci, wskrzeszając nieistniejący już świat małych miasteczek: Biłgoraja, Leoncina, Radzymina… Jak na kartach powieści Singera, tak i w książce Tuszyńskiej ożywają ulice przedwojennej Warszawy: Krochmalnej, Gęsiej, Nalewek. Autorka poszukiwała śladów świata Singera we fragmentach murów, cieniach ulic i ludzi. Nie ma tam taniej sensacji. Jest za to chudy, piegowaty chłopiec z rudymi pejsami, który uwielbiał obserwować ulice i przechodzących po niej ludzi. Jak wytrawnym był obserwatorem pokazały później jego książki.

„Isaac Bashevis Singer urodził się w Leoncinie 14 lipca 1904 roku. Był wówczas czwartek. Według kalendarza żydowskiego drugi dzień miesiąca Aw 5664 roku. Pod koniec życia Singer zmienił datę swoich urodzin na 21 listopada. Wybrał zodiakalnego Skorpiona – znak obdarzający ludzi silną osobowością. Cechy te przyszły pisarz przenosił na bohaterów swoich powieści.” Mały Isaac nie miał zabawek. W domu nie było nic oprócz książek. Bawił się nimi przewracając kartki. Kiedy nauczył się już czytać, zaczął dosłownie pochłaniać lektury. Czytał Kabałę, Stary Testament, „Zbrodnię i karę”, książki o diabłach, dybukach, „Przygody Sherlocka Holmesa”, sięgał po Spinozę, Kanta, Nietzschego. „Chcę poznać tajemnicę życia” – zwierzył się kiedyś bibliotekarzowi. W wieku kilkunastu lat sam zaczął pisać. Początkowo tworzył w języku hebrajskim, jednak szybko zrozumiał, że ten język nie nadawał się do opisywania rzeczywistości. Wybrał jidysz – język ludzi, o których pisał: kupców, prostytutek, biedaków. Po latach tak uzasadniał swój wybór: „Często mnie pytają, dlaczego pan pisze w umierającym języku? […] Wierzę w zmartwychwstanie. Jestem pewien, że wkrótce przyjdzie Mesjasz i pewnego dnia miliony zmarłych mówiących językiem jidysz powstaną z grobu. Ich pierwsze pytanie będzie brzmiało: czy jest coś nowego do czytania w naszym języku?!” Był mistrzem żydowskiego języka, a jego styl stał się przedmiotem zazdrości wielu pisarzy. Świat poznał zaledwie trzydzieści procent jego twórczości. Jednak to wystarczyło, aby przyznać mu Literacką  Nagrodę Nobla. Nie liczył na nią. Uważał się za bezpaństwowca. Wiadomość o Noblu dotarła do niego niespodziewanie w październiku 1978 roku. Był szczęśliwy, pozostał jednak sobą, twierdząc, że „żadna nagroda nie zmienia człowieka. Gdy tak się dzieje, to znaczy, że człowiek nie był jej wart.”  Zarzucano mu antysemityzm, szarganie świętości, miano mu za złe, że pisze o złodziejach, przekupkach, a nie o żydowskich uczonych. Jednak dla większości Singer pozostanie niezastąpionym przewodnikiem po świecie polskiego żydostwa. Świata pełnego barw, namiętności, cierpienia. Świata, który był częścią naszej polskiej historii i kultury.

Powróciłam do książki Agaty Tuszyńskiej i do twórczości Singera w związku z artykułami w weekendowym wydaniu Gazety Wyborczej: „Żydzi – świat utracony”, które ukazały się kilka dni przed uroczystym otwarciem Muzeum Historii Żydów Polskich. Tysiącletnia historia obu narodów, o której nie można zapomnieć, zepchnąć na margines, bo przecież „ludzie, którzy nie mają przeszłości, nie mają też przyszłości.” Po raz kolejny czuję żal, że w tak wielu miejscach, między innymi w naszyj małej ojczyźnie, skutecznie zaciera się ślady wspólnego istnienia obu narodów, że zapominamy iż historia polskich Żydów, to nie tylko Holocaust, ale wiele wieków historii różnorodnego kraju, jakim kiedyś była Polska.  Jarosław Kurski napisał: „…nie ma historii Polski bez historii Żydów polskich. Ani polskiej kultury bez kultury Żydów polskich. Ani polskiej tożsamości narodowej bez tożsamości polskich Żydów. […] Polskość powinna się budować poprzez wspólnotę losów jako wspólnota polityczna i kulturowa, a nie poprzez wykluczenia kogokolwiek według kryteriów rasy, krwi, wyznania. Tamten świat odszedł bezpowrotnie.” Pozostał „pustka po świecie, którego nie ma, ale bez którego dzisiejsza Polska byłaby inna, uboższa.”

Czy my tutaj, gdzieś na krańcach województwa łódzkiego potrafimy zobaczyć w naszej przeszłości szansę na przyszłość?

Beata Waniek

Tuszyńska Agata: Singer – pejzaże pamięci. Warszawa, 2002.

Gazeta Wyborcza nr 249 (25-26 października 2014)

* Polin w języku żydowskim oznacza Polskę.

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę