Nasz człowiek na Antarktyce

Paulina Wróbel opowiada o pracy na stacji badawczej
2019-01-08 08:27

Od 1977 r. na Antarktyce działa Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego. Ideą jej założenia było określenie zasobów ryb i gatunków żyjących w Oceanie Południowym. Na miejscu, choć oczywiście nie jest to łatwo dostępny teren, można znaleźć drogowskaz do Wieruszowa. Polskie miasto od stacji dzieli ponad 14 tys. kilometrów. W stacji pracuje obecnie „nasz człowiek”. To pochodząca z Lubczyny Paulina Wróbel.

25-latka o możliwości pracy na stacji dowiedziała się od znajomych, którzy sami starali się o udział w 43. Wyprawie Antarktycznej. - Chęć przygody i możliwość bycia na drugim końcu świata sprawiły, że postanowiłam złożyć cv i spróbować swoich sił – zdradza w rozmowie z portalem tugazeta.pl. - Wyprawa jest całoroczna, jednakże tylko część stanowisk obsadzona jest przez cały rok, zarówno w okresie antarktycznej zimy jak i lata. Druga część osób zatrudniona jest na pół roku, w okresie letnim, kiedy tak naprawdę najwięcej dzieje się na stacji. Wtedy to przyjeżdżają naukowcy, którzy prowadzą badania czy też stację odwiedzają statki turystyczne. Jeżeli chodzi o mnie to przyjechałam tutaj na pół roku, od połowy października do połowy kwietnia. Jestem administratorem stacji i pomagam w kuchni podczas przygotowywania posiłków.

Decyzja o złożeniu aplikacji nie trwała długo. - Jako, że lubię góry i raczej surowe warunki, informacja o wyprawie bardzo mnie zachęciła. Właściwie była to szybka decyzja. W kilka dni napisałam list motywacyjny, podanie, cv i wysłałam swoją aplikację – zdradza uczestniczka wyprawy.

Praca na krańcach świata

W ramach wyjazdu letniego na miejscu pracują m.in. zodiakdriver, asystent terenowy, administrator, kucharz oraz oczywiście obserwatorzy zajmujący się monitoringiem ekologicznym ptaków i ssaków płetwonogich. - Ja pracuję jako administrator i pomocnik kucharza – przybliża Paulina Wróbel. - Zajmuję się również monitoringiem ruchu turystycznego w rejonach antarktycznych. W zakresie moich obowiązków jest administrowanie socjalno-hotelowe, czyli zakwaterowanie i obsługa gości stacji: naukowców, którzy przyjeżdżają na kilka tygodni w ramach projektów naukowych oraz turystów, którzy przypływają, aby pozwiedzać stację i wysłać kartki z Antarktyki. Pomagam też w przygotowywaniu posiłków dla mieszkańców i gości, zajmuję się organizacją wydarzeń okolicznościowych oraz sprawuję pieczę nad magazynem żywnościowym oraz socjalno-hotelowym. Pracujemy 8 godzin dziennie od poniedziałku do piątku, więc jest to raczej standardowy tryb pracy. Tak naprawdę pracuję w miejscu, w którym mieszkam, więc jest to raczej przyjemna robota.

Jednak nie samą pracą żyje się na Wyspie Króla Jerzego. - W czasie wolnym gramy w tenisa stołowego, chłopcy przebywają na siłowni a dziewczyny ćwiczą z Ewą Chodakowską – uśmiecha się Paulina. - Oglądamy filmy, robimy wieczorki z gitarą i śpiewnikiem. Przy pięknej pogodzie można wybrać się na przechadzkę po okolicy. Od czasu do czasu odwiedzamy się nawzajem z polarnikami z najbliżej położonych stacji, takich jak stacja brazylijska czy argentyńska. Zdarza się również, że odwiedzają nas wojskowi z chilijskich i argentyńskich statków marynarki wojennej. Jest to normalna praca, taka jak każda inna, no może w nietypowych warunkach i na drugim końcu świata. Na normalną umowę, na czas określony.

A wokół lato

O stacji im. Henryka Arctowskiego zrobiło się głośniej po ogłoszeniu kolejnego naboru do grupy zimowej. Za rekrutację odpowiada Instytut Biochemii i Biofizyki Polskiej Akademii Nauk. W okresie wiosenno-letnim prowadzone są szkolenia grupowe oraz indywidualne. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego na rozbudowę infrastruktury polskiej bazy na Antarktyce przeznaczy blisko 88 mln zł. Zapowiedziano budowę nowej siedziby stacji, ponieważ obecna szybko się starzeje w niełatwych okolicznościach przyrody. Baza to nie tylko badania naukowe ale również możliwość uczestnictwa Polski w rozmowach dotyczących dalekiego kontynentu.

Wyspa Króla Jerzego jest największą na archipelagu Szetlandów Południowych, położonego nieco ponad 100 km od Antarktydy. Na miejscu zlokalizowane są stacje badawcze należące do 10 państw. - Właściwie rozpoczęło się u nas lato – opowiada Paulina Wróbel. - Temperatura jest zazwyczaj na plusie, od 2 do 5 stopni. Cały śnieg wokół stacji stopniał i wyłonił się mszarnik, który robi się coraz bardziej zielony. Zdarza się że pada śnieg, jednak topnieje z powodu temperatury. Jest to zupełnie odmienny widok od tego, który zobaczyliśmy schodząc na ląd w październiku. Przez pierwszy miesiąc pobytu tutaj wszystko było zasypane śniegiem, a wiatr osiągał bardzo dużą prędkość.

Jak zauważa 25-latka, z roku na rok jest coraz więcej chętnych do udziału w wyprawie. - Na moje miejsce chętnych było około 80 osób. Jeżeli chodzi o wymagania to mile widziane są różne patenty i umiejętności – dodaje. Osoby odpowiedzialne za rekrutację podkreślają że podczas pobytu na stacji wszyscy robią wszystko w miarę swoich możliwości i uprawień. Na miejscu niezbędna jest praca zespołowa i dobry klimat wśród członków załogi. Dla Pauliny Wróbel bez wątpienia jest to przygoda życia. Do Polski wróci w połowie kwietnia.

Patryk Hodera

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę