Krzyże na rozdrożach

Artykuł Grzegorza Szymańskiego
2022-02-26 16:48

Trudno dziś szukać w przeszłości początków wsi Brzózki. W pierwszym tomie wydanego w 1881 roku „Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” czytamy: Brzózki – wieś w powiecie wieluńskim, parafii Cieszęcin, gminie Lututów. W roku 1827 było tu 9 domów i 70 mieszkańców. Na tej podstawie można by wnioskować, że wieś ta powstała pod koniec XVIII wieku. Można jednak przypuszczać, że wieś jest znacznie starsza, a wcześniej znana była pod nazwą Zawady lub Zawada. Z pierwszej połowy osiemnastego stulecia pochodzą wzmianki o młynie wodnym „Smekta alias Zawada” umiejscowionym na Strudze Węglewskiej, wówczas Pszesznicą zwanej, we wsi Zawady. Młyn ów istniał tam już z pewnością w połowie XVII wieku, czyli o dobre dwa stulecia wcześniej, niż informacje zamieszczone we wspomnianym słowniku. Także dostępna genealogia rodziny Kościańskich, mieszkających tu od niepamiętnych czasów, pozwala na ustalenie, iż zamieszkiwali oni w Brzózkach przynajmniej już w połowie XVIII wieku. Mało kto zwraca dziś uwagę, że w tej naprawdę niewielkiej wsi stoją aż trzy krzyże. A dokładnie, dwa krzyże i murowana kapliczka. Ta ostatnia, umiejscowiona nieomal pośrodku wsi zbudowana została krótko po II wojnie światowej z fundacji Julii i Leona Zimochów. Wystawiono ją tuż przy drodze w ogrodzie posesji fundatorów. Na ich zamówienie zbudował ją mieszkający także w Brzózkach Stanisław Hainrich. Kolejny krzyż stoi na rozstaju dróg prowadzących w kierunku Bociana i Głazu. Obecnie odnowiony i zadbany, jeszcze w minionym wieku stał na murowanym, pobielonym wapnem cokole. Wyryta była na nim data: 1949. Jak opowiadają pamiętający tamte czasy, krzyż postawiono rzekomo na miejscu ogromnej, wiekowej topoli, którą wywróciła wichura. Na topoli było podobno odwieczne bocianie gniazdo. Takie wydarzenia, jak złamanie drzewa przez wiatr czy budowa krzyża były zawsze czymś ważnym w dziejach tej małej miejscowości. Wszelkie zbiegi okoliczności, przypadki, nieoczekiwane zjawiska i wydarzenia nabierały z tu zawsze rangi symbolu, zapowiedzi lub wróżby czegoś złego lub dobrego. Najczęściej jednak tego pierwszego. Bardziej jednak prawdopodobne, że data ta umieszczona została tam przy okazji odnawiania lub wymiany cokołu po II wojnie światowej. Dziś zatarły się już w pamięci kolejnych pokoleń mieszkańców imiona i nazwiska tych, którzy wznosili tę figurę na rozstajnych drogach. Sam krzyż jest jednak znacznie starszy. Jest on bliźniaczo podobny do krzyża na grobie Antoniego Sulimierskiego pochowanego na węglewickim starym cmentarzu, a zmarłego w 1861 roku. Odlany z metalu krzyż z Brzózek pochodzi prawdopodobnie z tego samego warsztatu, co ten ustawiony na mogile byłego właściciela Węglewic. Mógł więc być tu postawiony już w połowie XIX wieku. Trzeci krzyż stoi na krańcu wsi przy skrzyżowaniu dróg w kierunku Ostrówka, Biadaszek i Gąszczy. Ten wydaje się być najstarszy. Nie jest odlewany, lecz kuty metodą kowalską. Wykonać go musiał kowal nie pozbawiony artystycznego zmysłu i smaku. Dawnymi czasy kuźnie istniały nieomal w każdej wsi. W Brzózkach także była kuźnia, której budynek, chociaż opuszczony, stał tu jeszcze we wczesnych latach siedemdziesiątych minionego wieku. Wątpliwe jednak, by krzyż ten wykuto właśnie w tej kuźni.

Najsłynniejszą i najdłużej istniejącą była kuźnia Brożynów w pobliskich Biadaszkach. Brożynowie, tak ojciec jak i syn, byli kowalami - artystami z prawdziwego zdarzenia. Żelazo nie miało dla nich żadnych tajemnic. Za pomocą ognia i kowalskich narzędzi potrafili wyczarować dowolne kształty z każdej, niekształtnej nawet, bryły metalu. Podkuwali konie, produkowali narzędzia rolnicze, zawiasy, zamki i kraty, które miały swój niepowtarzalny urok i wdzięk. Ich wyroby eksponowane są do dziś w muzeach, jako przykłady artystycznego kowalstwa wiejskiego, które już dziś odeszło w prawie zupełne zapomnienie. Przed kilkudziesięciu laty i tę ostatnią w okolicy kuźnię rozebrano. Na jej miejscu jest teraz mały warzywny ogródek. Mało kto jest dziś w stanie wskazać miejsce, gdzie stał ten niewielki, drewniany budyneczek z którego dobiegały dźwięczne odgłosy uderzeń kowalskiego młota a z którego ceglanego komina zawsze snuła się smużka siwego dymu. Nigdy już pewnie nie dowiemy się, kto wykuł ten stojący na rozstajnych drogach krzyż.

Dalszy rozwój wsi wiąże się Powstaniem Styczniowym 1863 roku i ogłoszonym po jego upadku dekretem uwłaszczeniowym. Większość istniejących tu do dziś gospodarstw pochodzi właśnie z tego okresu. Sama wieś rozłożyła się swymi zabudowaniami wzdłuż pasma wzgórz porośniętych sosnowo - brzozowym lasem. Za każdą z zagród rozciągają się poprzecinane miedzami i polnymi dróżkami pola, które ciągną się aż do doliny Węglewskiej Strugi, nad którą gdzieniegdzie dało się jeszcze wygospodarować niewielkie połacie łąk i pastwisk.

Położoną na uboczu wieś szczęśliwie omijały wszystkie dziejowe kataklizmy pierwszej połowy zeszłego wieku. Pierwsza wojna światowa minęła tu bez echa, pozwalając nawet niektórym jej mieszkańcom na dorobienie pewnego majątku na dostawach dla niemieckiego wojska. Po pierwszej wojnie wybudowano tu wiatrak, po którym dziś nie ma już nawet najmniejszego śladu. Druga wojna także szczęśliwie ominęła tą położoną wśród lasów wieś. Wszystkie okoliczne wioski już pierwszego dnia pamiętnego września 1939 roku zostały puszczone z dymem przez wkraczające niemieckie wojska.

We wrześniu 1939 roku w Brzózkach nie spłonął ani jeden budynek i nie oddano ani jednego wystrzału. Ciężko i biednie przeżyli jej mieszkańcy okres niemieckiej okupacji. Mimo kilkakrotnej fali niemieckich wysiedleń, prawie wszystkim udało się po wojnie wrócić szczęśliwie do swych domów i zagród. Pierwsi zabici i pierwsze mogiły żołnierskie to mogiły niemieckich żołnierzy, którzy zginęli tu podczas odwrotu niemieckiej armii w styczniu 1945 roku. Po przetoczeniu się frontu mieszkańcy Brzózek mroźnego, styczniowego ranka obudzili się jak co dzień, nie zauważywszy nawet w pierwszej chwili, że hitlerowska okupacja już się skończyła. Zaczęły się zupełnie inne, nowe czasy, które także mogłyby być tematem niejednej ciekawej opowieści.

Galeria

Komentarze

Komentarze publikuje się korzystając z narzędzia Facebooka.
Użytkownik publikuje treść komentarza na własną odpowiedzialność i jest to jego prywatna opinia. Aby zgłosić naruszenie należy kliknąć link „Zgłoś Facebookowi” przy wybranym poście. Regulamin i obowiązujące zasady korzystania z platformy Facebook dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/policies
Właściciel i wydawca portalu tugazeta.pl nie odpowiada za treść publikowanych komentarzy.
Aby dodać komentarz musisz w pierwszej kolejności być zalogowany na portalu facebook.com
Jesteś już zalogowany ? Odśwież stronę