Dusza, nie człowiek! – to stwierdzenie chyba najdobitniej opisuje mieszkańca Galewic, Bogdana Prędkiego. Dlaczego? Od kilku lat sympatyk jazdy na rowerze ( bo znamy go głównie z jego dalekich eskapad w samotności) zamienia się 6 grudnia w Mikołaja. Gdy zbliża się świąteczny miesiąc, Prędki odwiedza urzędy oraz firmy, prosząc o przekazanie podarunku. Zebrane dary - z pełną radością- rozdaje pacjentom wieruszowskiego szpitala. Tak od lat. Jakiś czas temu Bogdan przyjął pod swój dach kolegę. We wtorek zapukaliśmy do drzwi domu nieco oddalonego od centrum wsi z myślą, że będziemy pisać o pasji rowerowej. A proszę wierzyć jest na czym łamać pióro. Do mieszkańca Galewic trafiliśmy sami. Nikt nas nie namawiał. BROŃ BOŻE - nie są to sugestie bohaterów.
Wchodzimy do kuchni. Trafiliśmy na obiad. Za stołem siedzi Bogdan, Marcin oraz … Jasiu Wędrowniczek. Pod dachem mieszkańca Galewic znalazła się kolejna osoba. 79-letni „obywatel świata” od 15 lat wiedzie wędrowne życie. Nie ma domu, rodzina o nim zapomniała, nie ma stałej pracy. Żyje z dnia na dzień. Wędrowniczek przez ten okres odwiedził 14 schronisk oraz kilka noclegowni. Ciepłego miejsca – za każdym razem- szuka wraz z pierwszymi symptomami zimy. Na wiosnę opuszcza swój kąt podążając dalej w Polskę. Był w Warszawie, Wrocławiu, Bydgoszczy, Szczecinie. Nieraz żegnał dzień w środku lasu. Czasem, gdzieś przy szosie budziły go pierwsze promienie słońca. – Robiłem wszystko to, co tylko mi ktoś polecił. Rąbałem drewno, pracowałem jako gospodarz. Nieobca mi praca na fermie. Pracowałem w rolnictwie, trochę jako stolarz – wylicza 79-latek.
Wędrowniczek nie domaga się zbyt wysokiej zapłaty. Za swoją pracę oczekuje dachu nad głową oraz czegoś na ruszt. Jasiu nie pije. Czasem – gdy pozwala mu na to portfel – kupi sobie paczkę papierosów. U jednego gospodarza jest miesiąc, u innego trzy. Najdłużej zasiedział się u kogoś prawie pół roku! – W Galewicach czuję się jak nowonarodzony. Nie jest mi zimno, mam miłe towarzystwo, nie narzekam na głód. Dzisiaj układałem z chłopakami słomę, wczoraj z kolei byliśmy na grzybach. Staram się robić to, co robią moi chlebodawcy – tłumaczy Wędrowniczek. Od jakiegoś czasu gość Galewic odczuwa potrzebę zagnieżdżenia się gdzieś na dłużej. – Mam swoje lata. Chcę w spokoju czekać na swoje dni – uważa.
79-latek w Galewicach znalazł się zupełnie przypadkowo. Wcześniej był kilka dni w okolicach Lututowa. Do naszego powiatu przywiózł go kierowca „na stopa”. Mieszkanie zaproponował mu Bogdan. Jak długo Wędrowniczek będzie u nas? Tego nie wie nikt. W jego rodzinnej gminie przezwali go Włóczykijem.
Bogdan Prędki po raz kolejny zaczyna zbierać dary na mikołajki. W ostatnim czasie przygarnął kilka błąkających się kotów.
PATRYK HODERA