Mieszkańcy Wieruszowa kolejny raz, w odpowiedzi na propozycje kulturalne serwowane przez instytucje gminne, postanowili doprowadzić do organizacji w mieście nielegalnej Nocy Grilli. Zupełnie spontaniczny piknik miał miejsce w parku na przeciwko dworca PKS. - To bardzo dobre miejsce dla takich imprez. W przyszłości wystarczyłoby zamontować tutaj małe oświetlenie, kilka ławeczek, pomyśleć ewentualnie nad postawieniem stałych miejsc do grillowania - usłyszeliśmy od Konrada.
Jak udowodnili wieruszowianie, pożegnanie lata wcale nie musi generować pokaźnych (w tym przypadku żadnych) sum z budżetu gminy. Impreza - nie da się ukryć - była manifestem w stronę wszechobecnej nudy oraz indolencji władz, które w połączeniu "tłumią" lokalny potencjał i oddolne inicjatywy. Włodarze, jak pokazało sierpniowe zakończenie wakacji na stadionie Prosny, wsłuchują się w głos tylko jednej części społeczeństwa, która może zapewnić kolejne cztery lata wegetacji na dobrze płatnych posadach. - Myślę, że instytucje lokalne nie wierzą w ludzi. I to jest ich problem. Jest dzisiaj klimat, bo są z nami fajni ludzie - uważa Gosia. - Kiełbasa dziś smakuje, bo nie jest wyborcza - dodaje poprzedni rozmówca.
Uczestnicy publicznego grillowania mają nadzieję, że w przyszłości dojdzie do częstszych organizacji takich spotkań i nie trzeba będzie obawiać się, że ktoś będzie próbował zdeprecjonować ideę. - Impreza co najmniej zasługuje na to, by kontynuować ją co roku. To całkowicie spontaniczne zakończenie wakacji przez młodych ludzi - zauważa pan Zbyszek. - Idąc usłyszałem głosy i wszedłem tutaj. Nie żałuję.
Patryk Hodera